a d w e n t o w y c h    m y ś l i    k i l k a

Czasem tak jest. Nie rzadko, po rekolekcjach. Wstajesz rano, niby wszystko w porządku, bo przecież jesteś już gotowy na święta.

 

A wygląda to tak, że na roraty się nie poszło a na wieczornej mszy na kazaniu przyszedł sen. Nie jestem, zatem pobożna. Ale wierzę. Wierzę, że Panie jesteś ze mną, nawet jak, tak bardzo mi nie wychodzi.

 

Bliżej świąt, a ja czuję tylko mocniej przyprawę korzenną i pomarańcze. A przecież Betlejem ma być we mnie.

 

Tak bardzo zasłuchałam się w historię św. Gemmy. Nijak nie mogę dopasować jej życia do mojego. Próbuję z każdej strony. Nic nie pasuje. A przecież wystarczy ją naśladować tylko w jednym…

 

Mam swój pomysł na moje chrześcijaństwo. Na szczęście Bóg daje łaskę, żeby zobaczyć swoją śmieszność. Nie chcę odrzucać cierpienia. Ale sama nie dam rady go przyjąć.

 

Ale jakie my tu mamy problemy? Trochę ostatnio jest przerw w dostawie prądu. Nie wiemy czy się wyrobimy z zakupami do świąt. Takie rozterki.

 

To nie nasza wina, że w Aleppo giną ludzie. Ale jeśli nic nie zrobimy, to będziemy współwinni. Możemy się modlić. Musimy się modlić za cały Świat.

 

Śmiejesz się ze mnie? Jeśli nie wierzysz w moc modlitwy, w to, że Bóg może zmienić wszystko, to, po co obchodzisz Boże Narodzenie?

 

P.S. Dopisz sobie swoją adwentową myśl. Adwent się zaraz skończy. Warto się zatrzymać.

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu