n i e b o    w    B r z e g a c h

Papież w Polsce! Światowe Dni Młodzieży w Polsce! Jedziemy do Krakowa! Ale jak to? Kiedy, o której? Jak to będzie wyglądało?

30 lipiec Kraków ok. godz. 14:00 autokar parkuje w wyznaczonym wcześniej przez wolontariuszy miejscu. Wychodzimy pełni energii z hymnem ŚDM na ustach. Jednak jest jakoś dziwnie. Ulice puste, jest cicho, za cicho. Tylko delikatny wiatr szarpie mapę. Idziemy trochę po tych pustych ulicach i zastanawiamy się czy w ogóle to dziś i czy jesteśmy w Krakowie, gdzie się wszyscy podziali? Wsiadamy do tramwaju i wiemy już, że to dziś i że to Kraków. Doświadczamy od razu, co to znaczy, że te dni są Światowe. Austriaccy Cystersi witają nas pieśnią i tak zaczyna się dla nas festiwal wiary i radości.

Z każdym metrem wiemy już, że jesteśmy co raz bliżej Campusu Misericordia.

Kolory, kolory i jeszcze raz kolory. W słonecznym żarze powiewają flagi z państw, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. I ciągle uśmiechy, zmęczone uśmiechy. Where are you from? Kanada, Brazylia, Chile, Wysypy Cooka, czy jakoś tak.

Tak, tak wiem, ostatnio pisałam, że Papież nie chce od nas oklasków i wzruszeń. Ale pierwsze uczucia jakie pojawiły się na spotkaniu z Ojcem Świętym to było ogromne wzruszenie i niekończący się wybuch pozytywnych emocji. Jednak to co najbardziej mnie pochłonęło i zachwyciło, to nie wspaniała atmosfera i doświadczenie ale cisza. Cisza niepoliczonego tłumu podczas adoracji Przenajświętszego Sakramentu. Czymś niesamowicie pięknym było również to, że sobotnie nabożeństwo i niedzielna liturgia Mszy świętej była odprawiona w taki sposób, że mimo polowych warunków czułam, że jestem w Kościele. Sacrum było całkowicie w jakiś niezrozumiały sposób zachowane, a nawet ośmielę się napisać podwyższone. Doskonale wiem, że Msze polowe i tego typu zgromadzenia cechują się wspaniałym klimatem itd. i czasem trudno jest się skupić na sednie sprawy. A tu czułam całym sercem, bo umysł ledwo to ogarniał, że to jest Kościół i zgromadziliśmy się dla Chrystusa. Dla wszystkich było jasne, kiedy koncert to koncert kiedy liturgia to liturgia.

Chciałabym się podzielić z wami świadectwem. Ale trudno jest się dzielić czymś co dzieje się w środku człowieka i owoce, mam nadzieję, dopiero kiełkują. Emocje, atmosfera i cała ta wspaniała otoczka widnieje na zdjęciach, filmikach i tysiącach stron materiałów w mediach. To prawda, że teraz wszyscy chcemy jechać do Panamy, że spotkaliśmy naszych braci w wierze z całego, bez żadnej przenośni, z całego Świata. Prawdą też jest, że Bóg obdarował Polskę tym wydarzeniem. Ileż osób modliło się w intencji chociażby spokojnego przebiegu ŚDM. Zastanawiam się też czy to, że wszystko po ludzku się udało, nie zostało okupione jakimś bólem. Być może, nie wiem, ale mogło tak być, że Dobry Bóg przyjął cierpienie Szymona Cieśli, księdza z Normandii i umierającego kardynał Macharskiego w ofierze właśnie za to wydarzenie.

Nie żałuję ani jednej najmniejszej chwili, ani jednej kropli potu i spalonej skóry na nosie. Leżałam tam w noc czuwania, patrząc w gwiazdy, które oprócz nieba pokryły też krakowskie Brzegi w postaci świec trzymanych przez pielgrzymów. Patrzyłam w Niebo, i jednocześnie byłam w Niebie. Bo tak to chyba wygląda. Nie jesteś głodny, nie czujesz zmęczenia. Jest jedność miliona ludzi i Bóg tak blisko.

See you in Panama!

Obejrzeć:

http://www.deon.pl/religia/swiatowe-dni-mlodziezy/art,302,sdm-zlapane-w-niesamowitych-kadrach-musisz-to-zobaczyc.html

Przeczytać:

http://laboratorium.wiez.pl/wp-content/uploads/2016/08/Franciszek_w_Polsce_Laboratorium_WIEZI.pdf

Posłuchać:

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu