s  o  b  ą       b  y  ć

Tramwaj warszawski, średnio zatłoczony w ciepłe przedpołudnie. Na jednej stacji wsiada kilkoro dzieci z opiekunkami. Jakiś początek podstawówki. Maluchy są absolutnie zachwycone podróżą, która jak wynika z kontekstu, nie jest czymś wyjątkowym w planie ich zajęć. Dwóch chłopców naprzeciwko  przykleiło nosy do szyby i z ogromnym spokojem wymieniają spostrzeżenia:

Chłopiec 1: O tramwaj! Nowy!

Chłopiec 2: nie, stary

Chłopiec 1: o tramwaj! Nowy!

Chłopiec 2: no  nowy

Chłopiec 1: o jaki ładny tramwaj

Chłopiec 2: no tramwaj

Chłopiec 1: zobacz jaki przystanek

Chłopiec 2: no przystanek, żeby nie padało

I w tym stylu dialog toczył się jeszcze kilka minut. Ludzie wokół chyba w ogóle nie zwracali na to uwagi. Mi jednak ta rozmowa, mało tego, że się podobała. Byłam zachwycona. Po pierwsze ci chłopcy cieszyli się z tak czegoś drobnego i naturalnego jak podróż tramwajem. Kamienice, wiaty przystankowe, latarnie, sygnalizacja świetlna – w tym wszystkim widzieli coś co stworzył człowiek aby służyło drugiemu człowiekowi. W bardzo prosty i wręcz łopatologiczny sposób jeden tłumaczył drugiemu „po co” i zgadzał się zawsze, że coś jest ładne.

Druga myśl jak pojawiła się podczas tej obserwacji to: być sobą.

Być sobą jak dziecko, które nie ukrywa swojego zachwytu nad tramwajem. Nie udawać, nie stroić min, używać swojej głowy, wyrażać swoje uczucia. Ale zachowywać się zgodnie ze swoim powołaniem i wiekiem. Nie jak dziecko, ale tak jak dziecko potrafić być sobą. A my czasem bawimy się w różne role. I zazwyczaj słabo to wypada.

A to „ciebie” potrzebuje świat.

Gdy pewien młody człowiek, poszukujący życiowych mądrości, przyszedł do Starca, który ponoć znał odpowiedzi na wszystkie pytania. Usłyszał prostą radę:

Bądź sobą. Czerp z innych ale nie kopiuj ich. To właśnie „Ciebie” inni potrzebują. Nie graj swojego życia. Nawet jeśli twoja „rola” zostanie uwieńczona powodzeniem, ludzie potrzebują twojego życia, a nie twojej komedii.

Młodzieniec pokiwał ze zrozumieniem głową ale znów zapytał:

– a w jaki sposób mam czynić to, co powinienem czynić?

Na to Starzec, podrapał się po brodzie, spojrzał mu w oczy i krótko odpowiedział:

– WZRASTAJĄC, tam gdzie jesteś, w chwili którą przeżywasz, z osobami, które cię otaczają.

Jak drzewo. 

A wiadomo, że wzrastać można tylko z Bogiem.

 

(odpowiedzi na te i inne pytania znajdują się w książce Michaela Quoista „Rozmowy o miłości”)

 

Posłuchać:

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu