O B E C N O Ś Ć
Dlaczego chodzę do kościoła?
Dlaczego uczestniczę w nabożeństwach, które daje Kościół?
I po co angażuję się w życie Kościoła?
Mogłabym iść na spacer. Powoli, otulona ciepłym szalikiem z różowym nosem, spacerować nad Wisłą, lub w parku. Usiąść na ławce. Zmrużyć oczy i wystawić głowę w stronę promieni wiosennego słońca. Mogłabym długo przechadzać się starymi uliczkami. Przejść zabytkowy most. Patrzeć w niebo. Uśmiechać się do przechodniów. Mogłabym z okna pociągu obserwować zieleniejące drzewa. Mogłabym włożyć sportowe buty na stopy, a w uszy słuchawki z dobrą muzyką i pobiec. Najpierw w wzdłuż torów, potem może w stronę Rudzienka, przez pola. Chwilę bym odpoczęła, usiadła na trawie i zachwyciła się niebem i każdą puchatą chmurą. Wracając spojrzałabym na brzozy i nasłuchiwała świerszcza, który zwiastuje wschód słońca. Wieczorem na moment zatrzymam się jeszcze nad różowym niebem i popodziwiam bezpowrotny zachód dnia. Wiosną zapatrzę się na moje ulubione czerwone tulipany i kwitnącą jabłoń. Latem zrobię bukiet z chabrów i maków, i dołożę jeszcze kilka kłosów żyta. Zanim przyjdzie jesień, będę się rozkochiwać w pięknie natury.
Mogłabym spędzać godziny na rozmyślaniu i modlitwie pośrodku lasu, nad jeziorem, w górach i w ciszy ogrodowej altany. Mogę zadawać pytania, wznosić błagania, dziękować pośrodku lasu, nad jeziorem, w górach i w ciszy ogrodowej altany.
Bo przecież Bóg jest wszędzie.
A kiedy będę chciała porozmawiać z przyjaciółką to postawię sobie kartkę urodzinową, którą sama zrobiła, przed sobą i powiem jej, co mi się przytrafiło w zeszłym tygodniu.
A kiedy zapragnę poznać autora przeczytanej książki to kupię wszystkie jego dzieła, przeczytam i z pietyzmem poustawiam na półce.
A kiedy zatęsknię za narzeczonym to postawię sobie jego zdjęcie i opowiem mu o ciężkim dniu.
A kiedy będę chciała poradzić się Mamy to wyjmę świąteczny obrus, który od niej dostałam i wyprasowany położę na stole.
Bo przecież przez urodzinową kartkę przyjaciółka jest w jakiś sposób obecna. Czy dzieło pisarza, które trzymam w ręku nie zbliża mnie do niego? Mówienie do zdjęcia będzie wyrazem mojej ogromnej miłości. A nic tak nie przypomni mi Mamy jak róże wyhaftowane na śnieżnobiałym obrusie.
Bóg stworzył rzeki, jeziora i oceany. I lasy, całe zastępy lasów, zbóż, kwiatów, ziół i uzdolnił człowieka do wykorzystywania tego piękna.
I zawsze jest obecny w swoich dziełach.
Ale promienie słońca, nie są do końca Słońcem.
Rzeka nie jest Źródłem.
Ja jednak wolę spotkać się z Nim osobiście.
Przed tabernakulum.
Gdzie Jego Obecność jest Jego obecnością, a nie moim wyobrażeniem o Nim i nie tylko istnieniem Jego dzieł, które często człowiek marnuje. Gdzie Kościół dał nam Liturgię, czyli udział w dziele bożym i możliwość włączenia się w modlitwę samego Chrystusa. Zawsze pamiętając, że to On jest najważniejszy w liturgii, a nie ja. Gdzie gromadzą się jeszcze dwie lub trzy osoby w Imię Jego i On tam jest (Mt 18, 20). Gdzie podczas Najświętszej Ofiary mogę uczestniczyć w modlitwie w łączności z prawdziwym Chrystusem z całym Kościołem. Gdzie każda modlitwa ma swoje źródło i kres (KKK 1073). Gdzie mam gotowe modlitwy i nabożeństwa.
Gdzie mogę Go przyjąć.
Bo to jest prawdziwa obecność.
I po takim prawdziwym, realnym spotkaniu, pójdę na spacer, nazbieram kwiatów, popatrzę w niebo na puchate chmury i zapatrzę się z podziwem na zachód Słońca.
czytać co?
http://bialystok.tradycjakatolicka.pl/czytelnia/Duch_Liturgii_album_fragment.pdf
Posłuchać czego?
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.