w    o c z e k i w a n i u    n a    K u r i e r a    z    n o w y m    k a l en d a r z e m . . .

Kto by pomyślał? Mamy już drugi tydzień nowego roku. Kolejnego. Znowu trzeba się zaopatrzyć w nowy kalendarz. Jeśli chodzi o mój prywatny terminarz to jestem strasznie wybredna. Musi być w odpowiednim rozmiarze. Nie za duży, nie za mały. Taki żeby się mieścił do torebki, ale żeby nie był za gruby. Musi mieć porządną okładkę i najlepiej pasek, i gumkę, i dobry rozkład tygodnia. Straszna jestem, jeśli chodzi o wybór kalendarza. Aaaa i oczywiście musi mieć katolicki oddech. Czyli wszystkie święta, wspomnienia i najlepiej czytania z dnia. Oj nie łatwo mi jest kupić kalendarz. Może właśnie dlatego jeszcze go nie mam. A potrzebuję. Gdzież mam wyłożyć te wszystkie myśli galopujące? Myśli, które czasem nie mieszczą mi się w głowie i próbują nawet przekształcić się w refleksję lub w wątły wiersz. Gdzie mam zapisać te myśli biegnące, jak dzieci po wytęsknionym pierwszym śniegu? Biegnące, ale tylko do następnego dnia.

Wpiszę wszystkie urodziny, rocznice i imieniny bliskich. Żeby pamiętać o życzeniach. Nie mam do wpisania żadnych planów. Żadnych podróży. Żadnych tańców i koncertów. Nic z większych wydarzeń, imprez i uroczystości. Czy to smutne? Nie wiem. Taki zapowiada się ten rok. Ale kto wie? Może wszystko się odwróci. Może w ogóle to wszystko, czego nie wpiszę do kalendarza nie ma żadnego znaczenia. Może okazać się, że serio te wszystkie braki nie będą wcale takie ważne. Może ten rok nie będzie taki pusty i smutny jak się wydaje.

Bo pustka to zawsze jakaś przestrzeń.

Tylko ode mnie zależy, czym ją wypełnię. Może właśnie w tym roku pojawi się w moim i w twoim życiu jakaś pustynia. Tak do zapełnienia. Taka, w którą może Ktoś wkroczyć. Trzeba mi tylko ziarno zasiać. I podlewać wiarą, nadzieją i miłością. Trzeba mi tylko dobrych ludzi wokół. Przyjaciela, co uszczypie w nos. Druha, który wspólnie pomilczy. Uśmiechu i może jakiejś łzy wzruszenia. Potrzeba mi drugiego człowieka.

Lecz, któż może sprawić, aby na pustyni coś wyrosło? Któż ma taką moc, która sprawia, że z małego ziarenka dobrej woli może wyrosnąć drzewo? Któż to może sprawić, że pustka może być błogosławieństwem?

Czekam na nowy kalendarz. Z nadzieją. Cieszę się na myśl o czystych kartkach. Och, jak ja chcę je zapisać miłością!

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu