w  o  j  e  n  n  e        u  p  o  s  a  ż  e  n  i  e

Taka sytuacja. Metro. Ja i moja siostra siedzimy, całkiem jeszcze żwawo rozmawiając mimo kończącego się dnia. Vis a vis usiadł sobie pan w średnim wieku. Rozłożył książkę i czyta, zdawało się, że bardzo uważnie. Nic nadzwyczajnego w czytaniu książki w środkach komunikacji miejskiej nie ma. Ta jednak „rzuciła” się w oczy. Czarna, skórzana okładka. Tekst wydrukowany drobnym maczkiem, po dwie kolumny na stronę. To też nie jest jakieś szczególne zjawisko. Jednak naszą uwagę przykuły kolory. Jak dzieci zapatrzyłyśmy się w różowe, niebieściutkie, zielone, żółte oraz czarne paski, które zakreślały poszczególne słowa albo zdania. Moja towarzyszka podróży, bardzo dyskretnie, przez zaciśnięte zęby, patrząc mi prosto w oczy, żebym tylko ja usłyszała, a właściwie to wyczytała z ruchu warg, zapytała: myślisz, że to Pismo Święte? Mi też to przyszło do głowy, razem z małym niesmakiem, że ktoś mógłby nie to, że coś zaznaczyć lub podkreślić ale pomazać Pismo Święte. Nie zdążyłam nawet jeszcze raz zerknąć na obiekt naszego zainteresowania, ani nic odpowiedzieć. Bohater tej opowieści był szybszy. To Księga Mormona – uśmiechnięty odpowiedział. I się zaczęło. Chyba trafiłyśmy na misjonarza, z resztą bardzo sympatycznego i nie specjalnie nachalnego. Jednak nie była to rozmowa, a monolog. Wyznawca Kościoła Jezusa Chrystusa w Dniach Ostatnich (cokolwiek to znaczy) wyłożył nam pokrótce co znaczą te kolory w księdze.

Ding dong – nasza stacja zbieramy się do wyjścia. Jegomość zmienia wyraźnie swoje plany i wysiada razem z nami, nie przestając mówić o prawdach swojej wiary, skądinąd uważanej za bardziej sektę niż religię. Na prawdę było trudno nam dojść do słowa. Rozstaliśmy się przed ruchomymi schodami na peronie. Zaangażowany pan odszedł, a my zostałyśmy z ulotką w dłoni.

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Naszą pierwszą reakcją był śmiech. No bo zawsze musimy trafić na jakiś ciekawy przypadek itd. Ale to doświadczenie zadało mi pytania, z resztą nie pierwszy raz. Po pierwsze gdzie jest mój egzemplarz Pisma Świętego, po drugie ile jest we mnie misjonarza? Wiele jeszcze pytań, zarzutów, wątpliwości. Ale to wszystko nie zmieni faktu, że doświadczenie spotkania tego człowieka, biorąc pod uwagę, że jak internety piszą, Mormonów w Polsce jest 1500 nie jest przypadkowe. I to na tydzień przed rozpoczęciem Wielkiego Postu.

A tak nie dawno pytałam: Boże mój cóż ja mam robić, gdzie szukać odpowiedzi na tysiące pytań? Gdzie? Jak do mnie mówisz?

Masz ci babo placek!

A ja wyszukując kolejne modlitwy i błagania, trzymałam tylko tarczę. Mocną, potężną. Ale tarczę. Modlitwa jest bardzo skuteczną tarczą, ale tylko pełne uzbrojenie ma sens w walce. Szczególnie w walce, co tu dużo mówić – z grzechem. A mieczem jest Słowo. Ile pytań, tyle odpowiedzi.

O ironio i uświadomił mi to Mormon z pomazaną księgą.

Co obejrzeć?

https://www.youtube.com/watch?v=QwMC9JDf7FM

Co przeczytać?

http://civitaschristiana.pl/powoanie-i-zadania-katolikow-wieckich-w-kociele-i-w-wiecie/

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu