t o    c z e k a m    d a l e j

Mamy środę. Kwietniową, trochę słoneczną, trochę pochmurną. Jeszcze nie jest zielono. Ale już jest jasno. Jeszcze nie pójdę boso po trawie. Ale na spacer już tak. Jeszcze nie przesiedzę pół nocy z książką na balkonie, ale już zaraz, za chwilę, będzie najprawdziwsza wiosna!

 

Kwiecień to miesiąc, trochę budzenia z zimowego snu i trochę oczekiwania. Najpierw na wiosnę, potem na majówkę. Ciało człowieka wręcz wyrywa się do chłonięcia wiosennych powiewów wiatru. Poczym to ciało ciężko pracuje, zbiera siły i możliwości na urlopy i wypoczynki.

Jak być cierpliwym w czekaniu? Jak dobrze czekać? I jak w oczekiwaniu na dobre, nie robić żadnych głupot? Skąd brać cierpliwość, żeby tak chorobliwie nie patrzeć w kalendarz. Jak cieszyć się jeszcze chłodnym dniem, żeby za chwilę prawdziwie zasmakować upału.

Kwiecień, to dobra szkoła dla czekających. Jeszcze lepsza dla tych, którzy nie są mistrzami świata, ani nawet województwa w cierpliwości.

 

Czasem w czekaniu jesteśmy na granicy. Jeśli nie z szaleństwem to na pewno z histerią. Bo ile można czekać!?

Dzięki Bogu, wiosna zawsze przychodzi. Czasem myślę, że ta tęsknota za wiosną, która jest tak wielkim moim utrapieniem to jakaś kompletna bzdura. Po prostu fale trosk z pierwszego kwartału się skumulowały. Bo wiosna przyjdzie. Będzie ciepło i przyjemnie.

Uff. Ulżyło mi. Może potrzebowałam ci tylko powiedzieć, że jeśli też z zegarkiem w ręku czekasz końca dnia, tygodnia, aż kwiecień się skończy, to mówię ci: TAK! Skończy się i będzie Maj, najpiękniejszy czas w roku. Kiedy kwitną jabłonie, pachnie deszcz, aż bzy cicho śpiewają na chwałę Maryi!

Trzeba czekać. Oczekiwać mocno wiosny, żeby jej nie przegapić. Żeby zaraz nie narzekać na upał i letnie burze.

Bo na wiosnę, wszystko staje się nowe, ludzie się zakochują, a ja uczę się czekać! Trudniej w oczekiwaniu na wiosnę, jest tylko czekanie na Miłość!

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu