p i s z ę     d o    c i e b i e    l i s t  . . . 

 

Od lat tego nie robiłam. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz w ogóle o tym pomyślałam. Na pewno w dzieciństwie, jednak nie przypominam sobie konkretów. Może nie było potrzeby, może nie było ochoty. W każdym razie nie pamiętam kiedy ostatni raz napisałam list do świętego Mikołaja. Tak, tak do tego, który przynosi prezenty grzecznym dzieciom. (Na temat czerwonego krasnoluda rozpisałam się bodajże rok temu, dziś jednak posłużę się zacną jego osobą).

Wydaję się, że to igraszka. Człowiek ma tyle potrzeb i pragnień, że lista życzeń powinna sama się ułożyć. Zatem siadam do biurka. Biorę czystą kartkę i długopis. Mam do napisania list, który ma otrzymać święty Mikołaj, ten od prezentów.

Od czego zacząć?

Może od tego, że dawno nie pisałam, że dziękuję za wszystkie prezenty. To nie tak, że w Ciebie nie wierzyłam. Po prostu kiedyś dotarło do mnie, że to rodzice kupują upominki. Nie przynoś mi już rękawiczek, to nie ma sensu i tak je zawsze gubię. Teraz mam poprosić Cię Mikołaju o podarki. Czy byłam grzeczna? Nie, nie byłam tak dobra jaką mogłabym być. Mogłam zrobić dużo więcej dobrego w tym roku. Można Cię prosić o wszystko? Czego właściwie potrzebuję? Mikołaju, nie wiem!!! Chciałabym napisać o tych wszystkich rzeczach, których pragnę i potrzebuję. Sęk w tym, że nie są to rzeczy, które zmieściłyby się do płóciennego worka. Żadne renifery by tego nie udźwignęły. Tak bardzo potrzebuję miłości, wiary i nadziei. Żeby ludzie nie byli samotni, nie tylko w święta ale nigdy. Pragnę zdrowia dla cierpiących i ulgi, i jeszcze pokoju na świecie. No tak, ale Ty tego nie roznosisz. Może chociaż małe pudełeczko miłości? Mają to być rzeczy. Tak, lista potrzeb do świętego Mikołaja to rzeczy materialne. Ale czego ja potrzebuje? Wszystko co niezbędne do egzystencji mam na bieżąco, łatwo dostępne dookoła. Właściwie sama się utrzymuję, więc nic specjalnie mi nie brakuje. Na większe zachcianki staram się oszczędzać lub po prostu zmieniam zachcianki. Przecież nie napiszę Ci, że skończył mi się tuż do rzęs. Nie poproszę o nową sukienkę, bo mam ich sto, a jeszcze nie trafisz z rozmiarem. Kończę, więc Mikołaju, nie zawracam ci już zapracowanej głowy. Na końcu mojego listu pozdrawiam Ciebie i twoich pomocników, bo nie wierzę, że sam to wszystko dźwigasz!

Dla dziecka list do świętego Mikołaja to prawdopodobnie jedno z kluczowych wydarzeń w przedświątecznym czasie. Dla rodziców to wspaniała wskazówka , jak trafić z upominkiem. Dla dorosłego człowieka może to być bardzo ciekawe ćwiczenie, mały eksperyment. Jakby tego nie nazwać, efekty mogą nas zaskoczyć. Okazuje się, że ja nie potrafię napisać listu do świętego Mikołaja. Nie umiem sprecyzować o co poprosiłabym, gdyby rzeczywiście można by raz w roku wysłać list ze świątecznym życzeniem. Wszystkie ważne dla mnie potrzeby i pragnienia lawirują wokół relacji międzyludzkich, a nie wokół rzeczy materialnych. A jeśli mogłabym wykorzystać taki talon na cokolwiek, to wolałabym go oddać komuś, kto jest w gorszej sytuacji ode mnie (przynajmniej mam taką nadzieję, że tak właśnie bym się zachowała). To chyba dobrze. Na tym chyba właśnie polega wyjście z dzieciństwa. Może to dobry pomysł, żeby raz do roku usiąść do biurka z zamiarem napisania listu do świętego Mikołaja. Tak, żeby sprawdzić co jest dla mnie najważniejsze? Ot, ćwiczenie. Może jeszcze nie duchowe, a na pewno dobre dla skontrolowania swojej postawy wobec dobrodziejstw tego świata…

 

posłuchać:

 

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu