V Niedziela zwykła

Uzdrowienie chorych…

Żyjąc na ziemi często obawami się różnych ludzi, zjawisk i rzeczy. Boimy się złodzieja, który może pozbawić nas dorobku życia. Boimy się nieodpowiedzialnego wykorzystania przez mocarstwa broni atomowej lub noża w ręku nieodpowiedniego człowieka, który może wyrządzić nam krzywdę. Boimy się również o zdrowie. Nie lubimy chorować. Szukamy starych sprawdzonych sposobów aby pozbyć się przeziębienia. Lekarze poszukują nowych rozwiązań aby wyleczyć chorych z nowych dolegliwości (w ostatnim czasie jesteśmy tego naocznymi świadkami). Swego czasu Jan Kochanowski we fraszce „Na zdrowie” napisał „szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”. Nic więc dziwnego, że tak bardzo staramy się dbać o zdrowie, zwłaszcza kiedy zaczynamy je tracić.

W dzisiejszej Ewangelii (Mk 1, 29-39) Ewangelista Marek pokazuje nam w charakterystyczny dla siebie sposób sytuację jaka miała miejsce w domu apostołów Szymona i Andrzeja. Teściowa Szymona leżała chora, miała gorączkę. Możemy się domyślać co działo się w tym domu. Możliwe, że domownicy byli poddenerwowani, może ktoś ukradkiem wycierał łzy smutku. Rozmowy mogły być prowadzone nieco ciszej, aby nie budzić chorej, a ich temat siłą rzeczy mógł być tylko jeden. Myślę, że każdy z nas lepiej czy gorzej zna taki stan. Wszystko zmienia się w chwili, gdy do domu chorej przychodzi Jezus – sam Bóg. Zbawiciel uzdrawia teściową Piotra, a ta zyskując utracone siły angażuje się w posługę dla wspólnoty. Bóg, który przychodzi do nas ma moc uzdrowić nasze ciało, ale czy tylko ciało potrzebuje uzdrowienia? Teściowa Piotra, po powrocie do zdrowia, natychmiast „usługiwała im”. Nie skoncentrowała całej uwagi na sobie, nie chciała aby jej (rekonwalescentce) służono, ona służyła. Myślę, że modląc się o zdrowie dla ciała, powinniśmy modlić się o zdrowie naszych serc. Dobrze jest prosić Boga o serca kochające innych ludzi. Dzięki temu będziemy zauważali ich samych, ich potrzeby, będziemy chcieli nieść innym pomoc, nawet jeżeli sami będziemy niedysponowani. Módlmy się do Boga o zdrowie naszych oczu abyśmy umieli patrzeć na braci czystym wzrokiem, pozbawionym chciwości, pogardy, zachłanności. Takie spojrzenie może okazać się pięknym wyrazem prawdziwej miłości. Błagajmy też o zdrowy słuch aby usłyszeć tych, którzy proszą o pomoc, aby usłyszeć zdanie tych, którzy do nas mówią i nie zamykać się tylko i wyłącznie na samych siebie.

Jezus uzdrawiał rzesze nie tylko w jednym miejscu. Szedł do kolejnych miejscowości, spotykał innych ludzi. Wielu mogło spotkać Boga żywego, usłyszeć Dobrą Nowinę, doznać uzdrowienia i umocnienia. A dziś? Największą chorobą ducha naszych czasów jest egoizm. Jesteśmy niejednokrotnie tak bardzo skoncentrowani na sobie, na swoim „ja”. Czy umiemy dzielić się z bliźnim? Nie tylko dobrami materialnymi, ale również swoim czasem, swoją uwagą, niesieniem pomocy innym… Co dziś jest Twoją gorączką, z której chcesz aby uzdrowił Cię Jezus? Co uniemożliwia Ci służenie innym ludziom? Nazwij to. Proś ufnie Zbawiciela aby ująwszy Cię za rękę przywrócił Ci utracone zdrowie – tak ciała jak i duszy.

Kleryk Mariusz Kowalski

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu