Odcinek 21, Odcinek 22

Odcinek 21

Anna i Antoni zostali sami. Stali w ciszy przed dworskim gankiem wpatrując się w trzy wiewiórki tańczące wokół Madonny na cokole. Po chwili jednak jednocześnie ruszyli aleją lipową. Idąc krok w krok milczeli, było tylko słychać ptaki i gdzieś w oddali pisk dziecięcy. Wreszcie ciszy Antoni nie wytrzymał i zaczął uprzejmie.

– Cieszy mnie, że wraca panienka do zdrowia.

– Antoni, dziękuję ci, żeś wtedy nikomu nie powiedział, że mowę odzyskałam.

Antoni zaskoczony długością wypowiedzi spojrzał na Annę przenikliwie.

– Zawsze mówić umiałam, choroba moja jest chorobą duszy, a nie ciała.

– Jakże trudno mi było ukrywać tamto, jakże teraz będzie mi trudno nic nikomu nie mówić! Dusze na pewno wyleczyć da się. Ojca Michała wołać trzeba! Toć państwo Sierakowcy cieszyliby się to nowiną! Toż to choroba panienki jest ich jedynym zmartwieniem.

Anna smutno spojrzała na Antoniego i wyszeptała:

– Jedynym ich zmartwieniem jest to, że nie jestem ich synem tylko córką szkaradną i to, że brat mój umarł a nie ja. Rozpłakała się.

Antoni z trudnością pohamował się od krzyku. Chciał Annę w ramiona wziąć i przytulić. Stanął i zdecydowanie tylko odpowiedział:

– Co też panienka mówi! Przecież na całej mazowieckiej ziemi nie ma piękniejszej panny, a brat panienki to, to przez los nieszczęśliwy zginął! Wyjął pomiętą chusteczkę i dał Annie. Wytarła oczy, zwinęła chusteczkę i mocno w dłoni zawiniątko trzymając spojrzała Daniłowiczowi w oczy.

– Antoni ty jesteś taki dobry, wyjeżdżasz?

– Nagoszewka teraz jest nasza. Ktoś musi ją zarządzać. Nie mogę się sprzeciwić woli ojca.

Dziewczę zachwiało się. Doszli akurat do altany ogrodowej. Osunęła się na świeżo bieloną ławkę. Bardzo cicho, nie chcąc aby Antoni ją usłyszał powiedziała:

– Umrę.

Antoni delikatnie musnął jej drobną rączkę. Spojrzał w oczy i cicho acz stanowczo odpowiedział:

– Anno! Nie pozwolę!

 

Odcinek 22

Antoni! Antoni! Na ganek wybiegła Hanusia i w niebogłosy darła się, choć i tak Antoni ją usłyszał. Nic już nie zdążył Annie powiedzieć, a i ona nic mu nie rzekła. Ukłonił się i ruszył do służącej dowiedzieć się cóż takiego się stało.

– Antoni! Doktora szukać trzeba panienka Aurelia zaniemogła!

Antoni rzucił się pędem do oficyny gdzie Doktor w swoim zwyczaju siadywał tam i zioła oglądał co mu baby naznosiły.

Hanusia do Anny w podskokach podbiegła i opowiadała śmiejąc się głośno z wypadku.

– Panienka Aurelia wrażliwa, oj jak wrażliwa. Zemdlała nieboga jak list od brata swego czytała. Kto to widział żeby ze szczęścia zemdleć. Ponoć tak ucieszyła się, że brat jej do Sierakowa zaproszony, i że przyjedzie. Bo jak zaproszony, to wiadomo, że do panienki rodziców przyjedzie. I ot nasza Aurelia aż na krzesło upadła z tej radości. Nic jej nie będzie. A widziała panienka jak Antoni poleciał po Doktora. Toć widać od razu, że oko na panienkę Aurelię ma. A ja panience mówię, że ona za wrażliwa do niego. Za wrażliwa!

Hanusia mocno rozweselona nie zauważyła rumieńców na białej twarzyczce Anny.

– Chodźmy do niej Hanuś, szybko!

– Jak sobie panienka życzy, idziemy, ale panienka się nie martwi nic jej nie będzie.

We dworze poruszenie nastało z powodu zasłabnięcia Aureli. W izbie gościnnej zebrał się tłumek chcących pomóc. Doktor, pani Katarzyna, pani Aniela i jeszcze ze dwie służące przekrzykiwali się w pomysłach jakie podać zioła. Aurelia usiadła na łóżku i patrzyła tak na nich zachwycona tym, że cały dworski świat kręci się teraz wokół niej. Antoni usiadł obok niej i zapytał śmiało:

– Czy już lepiej panience?

– Tak, teraz już naprawdę dobrze. Och jak mi wstyd, że tak wszystkich absorbuje. Nic mi nie jest. To z radości, że brata mego zobaczę. I z rozpaczy. Bo Tadeusz mój kochany żonę stracił. Przyszło mu wdowcem zostać. Zachorowała biedna Małgorzata. Boże! W tak młodym wieku. Jak dobrze, że on tu do Sierakowa przyjedzie. Nabierze sił. Ależ jestem wdzięczna, za zaproszenie! Jakże się cieszę, że panowie się poznacie!

– I ja szczęśliwy jestem, że Tadeusz przyjedzie. Pamiętam go dobrze. Dzieckiem byłem gdy wyjeżdżał, ale wspominam go serdecznie jak brata starszego.

– Och panie Antoni, jakże radość wielką pan mi sprawił tymi słowami. Już całkiem zdrowa jestem!

Do łóżka przecisnęła się Anna.

– Aurelia!

– Anno moja naddroża, chodź do mnie, zostań przy mnie. Opowiem ci wszystko. Pan Antoni to najlepszy z ludzi. Po Doktora pobiegł, ale ja już całkiem zdrowa. Chodź usiądź obok mnie.

Pani Aniela wyprosiła wszystkich, żeby panienki same zostały i wypoczęły po przeżyciach. Aurelia opowiedziała Annie historię jej brata. Najpierw o miłości nieszczęśliwej, a później o nawet szczęśliwej udanej, ale jakże krótkiej. Antoni stanął chwilę w drzwiach. Zobaczył obydwie panienki w dziwnym położeniu. Obie sobie wpadły w ramiona jak siostry. Do tej pory myślał, że ich zażyłość wymuszona jest i raczej dla pokazu urządzona. Teraz nie wiedział już co myśleć ani o Annie, ani o Aurelii, ani co najtrudniejsze o sobie samym i swoich uczuciach. Poszedł tedy urządzać pokój w rządcówce dla Tadeusza.

 
Maria Domańska

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu