Pola i Leszek

Był ślub i było wesele. Wesele było huczne, ale nie odbiło się wcale echem w okolicy. On niezbyt przystojny i ona przeciętna. On był jakiś taki nie zaradny, nie skończył porządnej szkoły. Ona z kolei skończyła studia ale nie odważyła się na realizowanie swoich pasji. Bała się też awansu zawodowego. Bardzo się kochali. Przez kolejne lata małżeństwa mieli kryzysy. Bywało na prawdę ciężko. On tracił kolejną pracę, ona rodziła kolejne dzieci. Często musieli stawić czoła złośliwym sąsiadom, którzy wbijali małe i większe szpilki. Najtrudniejsze chwile jednak miały nadejść kiedy umarł ich synek lub gdy nastoletnia córka sprawiała nie małe kłopoty. A to uciekła z domu, a to coś ukradła. Mieli też swoje lepsze spokojniejsze chwile. Kiedy on trafił wrzeszczcie na uczciwego pracodawcę i nawet pojechali na kilkudniowy urlop. Żyli sobie skromnie, bardzo się kochając. Wszystkie te dobre i te bardzo trudne chwile codziennie przyjmowali. Codziennie też rano i późnym wieczorem klękali razem przy łóżku i modlili się gorliwie. Ich praktyki religijne nie ograniczały się do ustawienia szopki pod choinką raz w roku, ale codziennie starali się ofiarowywać swoje życie Bogu. Z czasem pojawiła się, w miarę możliwości codzienna Eucharystia. Starali się pogłębiać swoje życie duchowe. Powoli wszystko się układało. Rozwijali skrzydła. On myślał o swoim biznesie, ona ze spokojnym sercem zajmowała się domem. Pamiętali o dniu swoich zaślubin i starali się nie rozmydlać wartości w jakich się wychowali, a pielęgnować je, co wcale nie ułatwiało im otoczenie. Dziś, już po wielu latach małżeństwa, on założył swoją firmę i całkiem nieźle mu idzie, a ona wybiera suknie ślubną dla córki.

 

Franek i Celina

Był ślub i było wesele. On przystojny, ona jak z okładki nowojorskiego czasopisma o modzie. On po zagranicznych studiach, ona świetnie gotuje i jest mistrzem planowania codziennych zajęć. Bardzo się kochali. Przez kolejne lata małżeństwa mieli kryzysy. Z tych małych wychodzili cali i zdrowi, a na te większe prawie sobie nie pozwalali. Wakacje na Malediwach. Przyjęcia, bankiety. Dzieci trochę chorowały ale znajdowały się pieniądze na leki i specjalistów. Byli wierzący. Nie wyobrażali sobie nie wziąć ślubu kościelnego lub nie ochrzcić dzieci. Ale on wracał zbyt późno i był zbyt zmęczony, żeby wieczorem uklęknąć przed Krzyżem powieszonym nad łóżkiem. Ona wieczorami zaczytywała się w nowościach wydawniczych i raczej zasypiała z książką w ręku niż z różańcem. Powoli zapominali też o niedzielnej Mszy. Celebracja świąt stała się miłą tradycją. W końcu zdjęli krzyż z największej ściany. Przewieszając go do co raz rzadziej odwiedzanych pomieszczeń. W końcu, ktoś z ich bliskich wziął go z garażu, a raczej wygrzebał spod sterty gratów, zapakował i wysłał do Poli i Leszka. A na ich pięknych ścianach co sezon pojawiał się co raz to cieńszy ekran. Więcej spotkań, więcej odwiedzin gości. On co chwilę wdawał się w pracy w nowe, niewinne flirty, które przeradzały się w toksyczne romanse. Ona w domu znerwicowana przestała sobie kompletnie radzić z rozpieszczonymi dziećmi, które chcą mieć co raz mniej wspólnego z rodzicami. Częściej wyciąga wino do obiadu i do kolacji. Dziś ona ma myśli samobójcze, on myśli o rozwodzie.

 

Mam wrażenie, może nawet przekonanie. A na pewno coś mocnym głosem mi mówi, że życie Poli i Leszka podobna jest do historii pewnego pięknego kraju, który między morzem a górami walczy codziennie od nowa o swoją tożsamość. Gdzie w wielu sercach wyryto Bóg, Honor i Ojczyzna. Życie Franka i Celiny przypominają mi zaś historię jednego państwa na zachodzie starego kontynentu, któremu zostały już tylko strzępy swojej tożsamości. A sztandary powiewają z Wolnością, Równością i Braterstwem. Wydaje mi się, że te pierwsze małżeństwo ma ogromne szanse na trudne ale wspaniałe życie. Nad małżeństwem tych drugich trzeba ze smutkiem skłonić głowę i powierzyć ich los dobremu Bogu i prosić za nich aby zawiesili z powrotem Krzyż na swoją największą ścianę…

 

Posłuchać:

 

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu