C M E N T A R N E   M I N Y

                Rano wstaję, poemat chwalę, biorę się za słowo jak za chleb… śpiewała kiedyś Elżbieta Adamiak o jesiennej zadumie.  Ja też dziś biorę się za słowo, poczytując sobie poezję i trochę powyborczych komentarzy. W tramwaju tłok smutnych ludzi, a może tylko zadumanych, bo czas tak szybko leci. Już zaraz listopad. Starsza Pani rozkłada kolorową gazetkę z supermarketu z najlepszą ofertą zniczy. Takie, śmakie, kolorowe, szare, co tylko klient sobie wymarzy. Zaraz obok zniczy miotła, kapelusz i maska dla czarownicy. Wieczny odpoczynek czy cukierek albo psikus. Mam dreszcze autentyczne. Mam nadzieję, że nie muszę nikogo przekonywać jak pomylonym pomysłem jest promowanie halloween. Tego dziwacznego i na prawdę nie potrzebnego ludziom, a szczególnie dzieciom zjawiska, które przebiegle zostało nazwane świętem. O ironio ŚWIĘTEM duchów. Osobiście jeżeli spotkam jakiegoś dzieciaka 31 października w przebraniu kościotrupa obiecuję solidną pogadankę, jak trzeba to i z rodzicem!

                Skupmy się lepiej nad Wiecznym odpoczynkiem. To piękne święta. Wspomnienie Wszystkich Świętych. Przecież nawet w głowie się nie mieści ilu ich jest. Całe zastępy wspaniałych postaci. Niesamowite życiorysy, nawrócenia, cuda. Mam przed oczyma leksykon świętych. Obszerna encyklopedia, wertowana przed bierzmowaniem. Ilu patronów, ile historii. Barwne korowody fascynujących ludzi z dwutysięcznej historii Kościoła. Coś wspaniałego. W ciągu roku liturgicznego wspominamy wielu świętych są odpusty i uroczystości. A pierwszego listopada Kościół daje nam okazję prosić o wstawiennictwo absolutnie wszystkich, którzy mają udział już w Chwale Pana. W Zaduszki z kolei my możemy dać naszym bliskim zmarłym coś pięknego, naszą modlitwę i ofiarę poprzez Eucharystię. Toć to radość wielka! Więc teraz pytam głośno i wyraźnie: czemu wszyscy na cmentarzu w listopadowe święta maja takie grobowe miny? Zmarznięte dzieci ze łzami w oczach ciągną siatki ze zniczami. Rodzice jeszcze bardziej zmarznięci niosą najpiękniejsze, największe i najdroższe chryzantemy na pomniki dziadków. Zamiast wziąć takiego malucha za rękę, pomodlić się troszkę dłużej niż zwykle za dusze, powspominać, opowiedzieć jakąś historię. Ale nie, bigos stygnie.

                No dobrze  troszkę się pomądrzyłam, ale to dlatego, że ja ogromnie lubię cmentarze. Tak, tak napisałam to. Proszę nie marszczyć brwi. Niewytłumaczalnie lubię cmentarze. Tyle historii, tyle imion. Jednak chyba jestem w mniejszości, co wcale mnie nie dziwi. Czasami ma się wrażenie, że są to miejsca pozbawione jakichkolwiek pozytywnych emocji. Wchodzi się, za bramą zostawia się radość i nadzieję, a na cmentarzu pozostaje smutek i zaduma. Owszem potrzeba godnie i z szacunkiem zachowywać się na cmentarzu. Nie jest to też miejsce, gdzie odczuwa się coś w stylu zetknięcia Ziemi z Niebem.  Ale to chyba wynika z tego, że za mało wierzymy w Niebo i w to, że śmierć niczego nie kończy. A absolutnie wszystko zaczyna.

czytać co?

http://www.niedziela.pl/artykul/18684/Nie-Halloween-ale-Wszyscy-Swieci

 

posłuchać czego?

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu