z a t a ń c z y s z ?

Jeszcze kilka dni temu chciałoby się iść i tańczyć w jesiennych złoto czerwonych promieniach słońca. Jednak jak to ze zmierzchem letnich dni bywa, szybko przechodzą w te trudne deszczowe, ponure. Takie, w których myśli wędrują ku najsmutniejszym zakamarkom naszych serc. Bo przecież każdy ma taki zakątek jesienny, trochę jak takie żałośnie zmoknięte pisklę. Może tylko świeżo zakochani tego nie czują. Na takich to i okupacja nie działa. Jesień, jeśli nie zachwyca widokiem bieszczadzkich lasów jest smutniejsza niż powinna. Człowiek, a zwłaszcza człowiek-kobieta ma skłonność do myśli niewesołych. Oczywiście wynika to ze zwyczajnych praktyczno – fizycznych czynników. Brak słońca, zimno, deszczowo. Poranne pytanie w co się ubrać, bardziej niż zwykle lawiruje między ciepłym golfem a ładną sukienką. Błahostki dnia codziennego potrafią przygnieść człowieka – kobietę niczym głaz zrzucony przez strusia pędziwiatra na kojota. I wcale nie jest śmiesznie. Zwłaszcza gdy człowiek-mężczyzna nie orientuje się, że trzeba pomóc ten głaz odwalić i otrzepać, pogłaskać, zrobić herbatę. Zwłaszcza gdy on również jest przygnieciony albo w ogóle go nie ma, tylko zrzucił kamień i sobie poszedł. Taka jest jesień. Taki jest październik, gdy jest deszczowy i pochmurny. Wydaje się, że nie można tego przeskoczyć. Można jedynie pozazdrościć niektórym stworzeniom snu zimowego. Oj jakby to było pięknie, gdyby tak zasnąć i obudzić się tak na tydzień przed Bożym Narodzeniem. I jeszcze mamy koronę i politykę i temat maseczek, gorący jak kartofel z ogniska. Bardzo dużo myśli przychodzi takich po ludzku przygnębiających. A po kobiecemu to już w ogóle depresyjnych.

Naturalnie człowiek, stworzenie ulepione przez Boga z miłości i powołane do tego, aby kochać ma nie poddawać się, modlić i zawierzać. W październiku mamy taką nawet delikatną sugestię, aby czynić to poprzez różaniec. Modlitwa to nie zaklęcia i odczyniania złego samopoczucia. Modlitwa to zawsze więcej niż oddanie, niż rozmowa, niż zawierzenie. Szczera, emocjonalna, a czasem powtarzana tylko siłą woli człowieka przygniecionego. Modlitwa to sens i zaprzeczenie, to smak i zapach spokoju, to poruszenie serca, to oddanie umysłu. Modlitwa to błaganie o pomoc i dziękczynnie. To praca i odpoczynek. To znużone wołanie i szept. To wypowiedziane: nie umiem, ale kocham. Modlitwa to dar i obowiązek. To ukojenie i poszarpanie. To ogrzewanie pięknym kocem, żałośnie zmokniętego pisklaka. Tupnięcie i zatrzymanie. To pląsy duszy. Wzniosłe i proste. To jesienny taniec w błyszczących kałużach serca.

Chodź ze mną.

Chwyć mnie za rękę.

Trzeba nam iść i tańczyć w zimnych deszczu jesiennym.

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu