k r ó t k a    l e t n i a    m o d l i t w a

Wakacyjno-letnie refleksje zawsze powinny być ciepłe. Takie lekkie i słodkie jak lody truskawkowe. Bo ludzie wokół trochę zwalniają lub zwyczajnie znikają. Pochowawszy się po górach, plażach i wędrówkach. Pogoda nie rozpieszcza, szczególnie fanów kąpieli słonecznych, ale cóż jest pogoda przy czasie wolnym, bez pracy, bez zawodowych obowiązków i dzwoniącego telefonu. Czas urlopowy nastał i rozgaszcza się po całym kraju. I tak oto w takim radosno-letnim położeniu żyje sobie człowiek spokojnie. I nawet jeśli już jest po urlopie to cieszy się, że inni sobie wypoczywają. I dopadają człowieka refleksje. Takie niby frazesy. Ale uczepią się człowieka i nie chcą puścić.

Dziś rano, przy śniadaniu, w drodze i przy kawie, i jeszcze ze dwa razy przy szklance wody i odbieraniu maila, słyszę w głowie takie hasło. A może nie hasło. Banał, rozkaz? Bierz życie całymi garściami!

Cóż to ma znaczyć? Czy to poważna sprawa? Zawsze gdy mowa o życiu zdaje mi się, że sprawa winna być poważna. Życie brać garściami i w dodatku całymi.

I wyobrażam sobie garść pełną słodkich czereśni. Owoce rozpływają się w ustach. Zostaje czereśniowy uśmiech i lekko zaczerwienione kąciki ust. Potem myślę o garści płatków róży. Dmucham w otwartą dłoń i lekkie jak puch płatki, lecą wesoło w świat. I zostaje mi jeszcze garść piasku. Maleńkie drobinki przelatują przez palce. Co jeszcze? Biorę garść borówek i chabrów! Czuje jeszcze garść mięty. Delikatnie wrzucam ją do wody z cytryną. Nie boje się ubrać kolorowej sukienki i kręcę się w kółko szukając garści życia. Chce je brać i brać! W lato najpiękniej bierze się życie całymi garściami.

 

Daj mi Boże otwarte dłonie. Abym zawsze brała życie pełnymi garściami.

Daj mi Boże otwarte serce. Abym zawsze dzieliła się tym, co biorę.

Daj mi Boże otwarty umysł. Abym zawsze wiedziała, co wziąć w garść!!!

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu