G l o r i a   i n   e x  c e l s i s   D e o !

Czy Bóg nie mógł sobie zostać w Niebie jak to śpiewają Górale? Przyszedł na świat  w jaskini z owcami i osłem, które śmierdziały jak to zwierzęta. Siano, które wszędzie łaskotało lub kuło i pewnie jakieś robaki. W miasteczku mało atrakcyjnym dla ówczesnych, a na dodatek w środku nocy wprosił się margines społeczny z pustymi rękami. Ale Słowo miało się wypełnić.

A ty Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich!

Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności.

(Mi 5, 1)

I jeszcze później ta Golgota.

A On stał się małym bezbronnym dzieckiem. Chciał doświadczyć wszystkiego co ludzkie, aby Jego nieskończona Miłość była jeszcze bardziej nieskończona. Wiem brzmi to nielogicznie. Ale Słowo stało się Ciałem dla nas.

Zadziwia i zachwyca mnie nasz Dobry Bóg. Gdy pomyślę, że Chrystus tak jak ja uczył się chodzić, pewnie miał nie jednego siniaka. Ząbkował, później wypadły mu mleczaki. Tak samo jak ja, nudził się gdy Maryja kazała mu leżeć w łóżku gdy chorował. Poznawał wszystkie zakamarki Nazaretu, gdy z kuzynami bawił się w chowanego, bo dlaczego miałby się nie bawić? Na pewno miał nieziemskie pomysły. Jak każde dziecko, swym uśmiechem dawał radość rodzicom. Może nawet coś psocił i „rozbrajał” świętego Józefa słodką buzią ułożoną w tzw. rybeńkę. Był dzieckiem jak każdy z nas.

Myślę, że dzieciństwo Chrystusa to nie tylko dowód na to, że był człowiekiem z krwi i kości. Chrystus gdy dorósł jako Nauczyciel i Mistrz wskazywał na dzieci, na ich czyste i ufne serca, a sytuacja w której, Bóg staje się dzieckiem ma podkreślić jak bardzo możemy się uczyć od nawet największych urwisów.

Zaobserwujcie chociażby dzieci, które się pokłóciły. No bo mała Hela chce tancyć i już! Ale Michaś wcale nie chce i ucieka. Hela z wyciągniętymi rączkami goni go wokół stołu i już nie krzyczy a płacze, jest głęboko zraniona, ale się nie poddaje. Za chwilę Michaś ulega i zaczynają się pląsy. Hela nie pamięta już, że było jej przykro i nie przeszkadza jej, że może nawet on to robi, żeby młodsza koleżanka już nie wyła. Ona po prostu cieszy się chwilą obecną i daje z siebie wszystko aby woogie boogie było efektowne. Co więcej, zaraz będzie trzeba ugotować zupę albo urządzić wyprawę do zaczarowanego lasu. I nawet jeśli po drodze niechcący Hela zdzieli Michasia klockiem w ucho, to za chwilę to jest po prostu nie ważne. Bo dla Michasia jest ważne, aby to Hela mieszała składniki, gdy on będzie podkładał klockowe drwa do ogniska.

Dzieci potrafią wznieść się ponad zranienie i ból w ciągu półtorej minuty, czasem trwa to dłużej. Ale kuksaniec był chwilę temu, teraz już jest inna zabawa, tamten okres zamknięty, koniec. Znowu bezgraniczne zaufanie i miłość, która nie pozwala się rozstać. A do następnego spotkania pamiętają tylko wspólną zabawę. Niestety wraz z wiekiem, ta fantastyczna umiejętność odcinania się od tego co nieprzyjemne i złe, od zranienia i bólu, zanika.

Wyobrażacie sobie sytuację, gdzie dwoje dorosłych poważnie się spiera. Jeden obraża drugiego, może bez rękoczynów ale sprawa jest naprawdę poważna (tak jak taniec, czy bolące ucho są szalenie poważne dla dziecka). Za chwilę emocje opadają, piją kawę i rozstają się w zgodzie. Czy możliwe jest, aby przy następnym spotkaniu nie dzielił ich jakiś nieprzyjemny dystans? Nawet jeśli się pogodzą, przeproszą to i tak pamiętają doskonale o co poszło. Pamiętają, że albo za bardzo ich poniosło, albo co usłyszeli na swój temat.

Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Nie dzień szczególnej dobroci i prezentów, ale Wigilia Narodzin BOGA.

Niech nikt nie będzie jutro sam.

Kumulacja zapachów i brzdęki upadających pokrywek, młodszy brat pobiegnie jeszcze po coś do sklepu. W kuchni grzyby, w salonie świerk, który powoli przeradza się w najpiękniejsze cudo. Gdzieś w kącie pokoju szybko bije serce, aby szelest kolorowego papieru nie zdradził niespodzianki. Nawet dorosłym trochę szkoda, że nie ma śniegu.

Jutro usiądziemy do wigilijnego stołu pojednani z Bogiem i bliskimi. Bo wybaczania i przeprosin nie można przereklamować. Połamanie opłatkiem i szczere życzenia to nie puste frazesy, tylko działanie Łaski, która narodziła się, aby umrzeć za człowieka.

Boże proszę Cię dziś o jedno. Niech dokona się we Mnie Twoje Narodzenie, abym była zdolna tak jak dziecko wznosić się ponad zranienia i porażki, aby została tylko Miłość i zaufanie.

Tego z całego serca i Wam życzę, Drodzy Czytelnicy!

Błogosławionych Świąt Narodzenia Pańskiego. Nie zapomnijcie zaprosić Jubilata!!!

PS: Podobno, niektórzy byli ciekawi czy chodziłam na Roraty, no niestety sama siebie znowu rozczarowałam Różnie to bywało, ale na szczęście jest Ktoś, kto nigdy nie rozczarowuje i kocha mnie nawet wtedy, gdy nie wstaję na Roraty.

 

Czytać co?

http://www.idziemy.com.pl/wiara/chwila-ciszy-uroczystej/

Posłuchać czego?

 

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu