Jurek idzie do wojska, odcinek V

Ten Dworzec jest ogromny, Jurek nie mógł się nadziwić jakie cudo wybudowali. Ach ten Gierek, pomyślał pochwalnie o Edwardzie co to miał uzdrowić polską gospodarkę. Świerk powoli sunął do hali głównej. Zatrzymał się obok telefonu. Mógłby przecież zadzwonić do jednostki. Wytłumaczyć. A tu, to telefon zadzwonił! Zaskoczony Jurek rozejrzał się. Dookoła niego było pełno ludzi. W każdą stronę ktoś gdzieś pędził, przechodził, popychał. Telefon wciąż dzwonił. Jurek chciał krzyknąć, zawołać kogoś z pracowników. Rozejrzał się bezradnie. Jakby nikt nie słyszał upierdliwego dzwonka. Zawahał się, ale podniósł słuchawkę. Jeszcze bardziej niepewnie wycedził:

– proszę?

Cisza.

– Halo?

Kszkszykszy. Dziwny szmer. Już miał odłożyć telefon, ale ciekawość sparaliżowała mu rękę. Z eteru wydobył się głos. Silny, cichy, ale pewny:

– Bóg, honor, Ojczyzna…

Brzdęk. Słuchawkę odłożono. I tyle. Jurek miał wrażenie, że ta dziwna scena trwała kilka godzin. Wyczerpany i wystraszony zostawił telefon i wręcz wybiegł z dworca. Potykał się przy tym o bagaże, paczki, wózki przyjezdnych i odjeżdżających. Ludzie na dworcu nie zauważali Jurka. Chłopak skulony i przygarbiony popędził już ostatecznie do wyjścia.

Wcale nie było słonecznie. Jurek odruchowo zmrużył powieki, ale nic go nie oślepiło po wyjściu z gmachu dworca. Tłumy ludzi przewalały się od Pałacu Kultury i Nauki w stronę przystanków tramwajowych. Chyba miał problemy ze wzrokiem, bo wszyscy wydawali mu się jacyś rozmyci i nierzeczywiści.

Czy to możliwe, że przez rok Warszawa aż tak się zmieniła? Jurek nie poznawał ulic. Budynki, drogi, kamienice i drzewa wydawały mu się jednym ogromnym i skomplikowanym labiryntem. Nie miał siły iść. Czuł, że nie ma takiej możliwości, aby trafił na Żoliborz. Nie chciał siadać i płakać. Instynkt podpowiadał mu, żeby nie rzucać się w oczy. Szedł więc przed siebie, w bliżej nieokreślonym kierunku. Panika powoli ustępowała na rzecz innych równie ponurych myśli. Wylał się cały Jurkowy żal do Świata. Do ludzi i do Boga. Bo przecież to nie tak miało być. W ogóle wszystko poszło nie tak. Bo czemu była ta głupia wojna i powstanie, i czemu ruscy weszli znowu do Polski? Dlaczego ojciec płakał na przystanku, dlaczego go nie zatrzymał? Dlaczego muszą mieszkać na tej wsi i czemu w tym kraju jest tak trudno? Gonitwa pretensji tarmosiła wnętrznościami młodego Świerka. Gdyby w tym momencie mogli usłyszeć jego myśli rodzice, mocno byliby zdziwieni, że Jurek w ogóle ma jakiś pogląd na świat. A Jurek miał. Choć sam o tym nie wiedział. Jednak przez ostatnie tygodnie, a może nawet miesiące Jurek więcej myślał o sprawach wyższych niż koszenie trawy. I choć cenił uprawę ziemi mocno i namiętnie wzorem wszystkich pokoleń Świerkowych, to niewątpliwie głowa jego i serce wyrywały się do rozważań nad tym co się działo. Teraz gdy błąkał się poturbowany po szarych uliczkach stolicy wszystkie jego rozważania wydawały mu się co najmniej jałowe. A Jurek też czuł ogromny strach, gdy postrzelili Ojca Świętego. Bo do czego może być zdolny człowiek? I czymże jest świętość jakakolwiek, skoro tak po prostu chciano zabić Papieża? Lecz chyba jeszcze większa trwoga ogarnęła go, gdy zmarł Prymas Wyszyński. Tak, on też poczuł się owcą bez pasterza. Sierotą bez rodzica. Zostawionym w ciemnym tunelu dzieckiem. Bo czym teraz jest Polska? Teraz, gdy ludzie się obudzili, gdy Solidarność roztańczona próbuje coś zdziałać. Gdy robotnicy ramię, w ramię idą z intelektualistami walczyć o godność człowieka. Zwątpił w to wszystko Jurek. Zwątpił też w Boga. Choć przyznać się do tego nie chciał nawet przed sobą. Chciał uciec. Dlatego mu to wojsko tak podpasowało. I wcale mu nie było szkoda. Ani wsi, ani Polski, ani Kościoła. Może tylko żal mu było Basi z Limanowej. I lazł tak Jurek po warszawskim bruku. Świstało mu w głowie tylko to dziwne zjawisko z aparatu telefonicznego: Bóg. Honor, Ojczyzna…

Emilia Sz.


Maria Domańska

Dobre Historie zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu