ŚW. GEMMA GALGANI CZ. II

Chcesz mnie kochać naprawdę? Naucz się najpierw cierpieć. Cierpienie bowiem uczy miłości”

 

Biografia – cz. II

Oblubienica Króla Ukrzyżowanego

Pewnego dnia, w roku 1895, Gemma zdjęła złoty zegarek i powiedziała, że ukazał się jej Anioł Stróż, który powiedział: «Pamiętaj, że drogocenne naszyjniki, które przyozdabiają oblubienicę Króla Ukrzyżowanego, nie mogą mieć innej postaci, jak tylko cierni i krzyża». «Czułam jak wzrasta we mnie ogromne pragnienie umiłowania Jezusa Ukrzyżowanego, a zarazem wielka chęć cierpienia i wspierania Go w Jego bólu». «Prosiłam Jezusa, by cierpieć i to wiele. Jezus wysłuchał mnie i zesłał na mnie chorobę stopy».

Nieszczęścia w rodzinie

«Zostaliśmy pozbawieni wszelkich środków» – pisze Gemma.
W 1897 roku sytuacja finansowa Galganich osiągnęła stan krytyczny. Nie do opisania jest rozpacz, jaka ogarnęła wszystkich, kiedy ojciec zachorował na raka gardła, który 11 listopada tego samego roku doprowadził go do grobu.

W Camaiore

Pewnym jest fakt, że jej czyste i subtelne piękno zawróciło w głowie dwóm młodzieńcom: jeden z nich to Romeo Dalle Lucche, a drugi – Girolamo Bertozzi, który ośmielił się nawet poprosić wujka Świętej o jej rękę. Ta jednak «zaledwie usłyszała te pogłoski, natychmiast uciekła z Camaiore i przybyła do nas, do Lukki». Zapytana przez członków rodziny, zdumionych jej powrotem, dziewczyna odpowiedziała: «Było mi dobrze, ale wiecie… był jeden, który by mnie zechciał. A ja nie chcę męża, ja chcę być cała dla Jezusa».

Choroba i cudowne uzdrowienie

W 1898 roku bieda zmusiła rodzinę Gemmy do przeprowadzki na zaludnioną przecznicę Lukki: Via del Biscione (obecnie Via Santa Gemma Galgani 23). Gemma «straciła całkowicie władanie w nogach, była sparaliżowana». Na koniec, 28 stycznia 1899 roku, doszedł «nieznośny ból głowy»: było to ropne zapalenie ucha środkowego o ostrym przebiegu. «Dnia 2 lutego otrzymałam Komunię Świętą jako Wiatyk. Wyspowiadałam się i oczekiwałam momentu pójścia z Jezusem. I uwaga – lekarze, myśląc, że nie rozumiem, powiedzieli między sobą, że nie przeżyję do północy. Niech żyje Jezus!».

Święty Gabriel od Matki Bożej Bolesnej

Za sprawą sugestii s. Giulii Sestini ciocia Elisa udała się osobiście do pani Cecilii Giannini, by zapytać o jakiś obrazek z relikwią Świętego Gabriela. W mieście bowiem było wiadomo, że państwo Giannini gościli ojców pasjonistów. Od tej samej kobiety otrzymała ona również biografię Sługi Bożego Gabriela i przyniosła jej egzemplarz Gemmie. «W domu każdego wieczoru zaczęto odmawiać na jego cześć po trzy Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu». Gemma przeczytała książkę wiele razy: «nie mogła się nią nasycić, czytała ją ponownie; podziwiała cnoty Sługi Bożego i jego postępowanie». Pewnego razu konfrater Gabriel ukazał się jej, by ją pocieszyć. Następnej nocy ponownie ukazał się jej, nazwał ją «siostrą», «pogłaskał ją po czole», zdjął emblemat Męki i podał jej go do ucałowania; następnie położył go na pościeli, w miejscu, gdzie znajdowała się jej klatka piersiowa i powtórnie zawołał do niej z miłością braterską: «Siostro moja!».
Na zakończenie modlitw, na które bardzo osłabiona chora mogła zaledwie odpowiadać, jakiś głos zapytał dźwięcznie: «„Chcesz wyzdrowieć?” i sam odpowiedział: „Tak”, a następnie dodał: „Wyzdrowiejesz: módl się z wiarą do Serca Jezusa; każdego wieczoru, aż do zakończenia nowenny, będę przychodzić do Ciebie i będziemy modlić się razem do Serca Jezusa”». Po krótkim czasie Gemma została uzdrowiona. Domownicy płakali z radości. Jezus, przed opuszczeniem mnie tego dnia, rzekł: «Córko moja, po łasce, której ci udzieliłem tego poranka, nastąpią kolejne, o wiele większe».

«Ucz się, jak się kocha!»

Wieczorem, w Wielką Środę owego roku, po godzinie świętej, Gemma poczuła, że ogarnia ją szczególne skupienie, a jednocześnie osłabienie. W następny piątek Gemma przyjęła Komunię sakramentalną: «Jezus przyszedł sam i oddał mi się». Zmartwiona nieumiejętnością miłowania Go, «pewnego wieczoru, by uczynić się spokojniejszą, osiągnęłam w czasie modlitwy wewnętrzne skupienie, i po raz drugi znalazłam się przed obliczem Jezusa Ukrzyżowanego, który zwrócił się do mnie słowami: „Spójrz, córko, i ucz się, jak się kocha!”, i pokazał mi pięć otwartych ran. „Widzisz ten krzyż, te ciernie, te gwoździe, te sińce, te zadrapania, te rany, tę krew? Wszystkie są dziełem miłości, i to miłości nieskończonej. Widzisz, do jakiego stopnia Cię umiłowałem? Chcesz mnie kochać naprawdę? Naucz się najpierw cierpieć. Cierpienie bowiem uczy miłości”».

Największa łaska

W czwartkowy wieczór, 8 czerwca 1899 roku, w oktawie uroczystości Bożego Ciała oraz w wigilię święta Serca Jezusa, miały miejsce wydarzenia, które Gemma opisuje w ten sposób: «wcześniej niż zwykle odczułam wewnętrzny ból za moje grzechy; lecz doświadczyłam go z taką siłą, że więcej już nie wrócił; ów ból doprowadził mnie niemal do progu śmierci. Po tym przyszło skupienie wszystkich władz duszy: intelekt nie rozpoznawał niczego więcej, jak tylko moje grzechy i Bożą obrazę; pamięć przywoływała mi wszystkie przewinienia i pozwalała ujrzeć katusze, które Jezus cierpiał, aby mnie zbawić; wola sprawiała, że czułam wstręt do grzechów i skłaniała do złożenia obietnicy, że chcę znieść wszystko, aby za nie zadośćuczynić. Ogrom myśli zapełnił mój umysł, a były to myśli o bólu, miłości, lęku, nadziei i pokrzepieniu». «Po skupieniu wewnętrznym natychmiast nastąpiło uniesienie zmysłów i znalazłam się przed moją Mamą niebiańską, po jej prawicy stał mój Anioł Stróż, który kazał mi odmówić akt skruchy. Po jego wyrecytowaniu Mama zwróciła się do mnie tymi słowami: „Córko, w imię Jezusa niech Ci będą odpuszczone wszystkie grzechy”. Potem dodała: „Jezus, mój Syn, bardzo Cię kocha i chce Cię obdarować łaską; będziesz wiedziała, że jesteś jej godna?”. Moja słaba osoba nie wiedziała, co odpowiedzieć. A Ona dodała: „Ja będę Ci matką, czy ty będziesz moją prawdziwą córką?”. Rozpostarła płaszcz i okryła mnie nim. W tym momencie ukazał się również Jezus. Miał otwarte wszystkie rany, lecz nie wypływała z nich krew, a wydostawały się jakby płomienie ognia, które w pewnym momencie dotknęły moich rąk, stóp i serca. Poczułam się jak umarła i upadłabym na ziemię, lecz Mama mnie podtrzymała, nieustannie okrywając swoim płaszczem. Trwałam tak przez wiele godzin, ale czułam się dobrze w tym stanie. Później Mama pocałowała mnie w czoło i wszystko zniknęło mi z oczu; okazało się, że klęczę na ziemi i odczuwam jeszcze wielki ból w rękach, w stopach i w sercu. Podniosłam się, gdyż chciałam położyć się na łóżku i zauważyłam, że z okolic mojego ciała, w których odczuwałam ból, wypływa krew. Zakryłam sobie je najdokładniej jak mogłam i z pomocą mojego anioła położyłam się na łóżku. Jednak owe bóle, owe męczarnie, zamiast mnie dręczyć, przynosiły mi spokój doskonały. Rankiem musiałam podjąć wielki wysiłek, by udać się na przyjęcie Komunii Świętej. Założyłam rękawiczki, lecz tylko po to, aby ukryć ręce. Nie mogłam utrzymać się na stojąco, każdej chwili wydawało mi się, że mogę umrzeć. Te bóle trwały aż do trzeciej po południu dnia uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa».

Pasjoniści

W ramach przygotowania do Roku Świętego 1900, w katedrze w Lukce, od 25 czerwca do 9 lipca 1899 roku, ojcowie pasjoniści: Gaetano, Adalberto, Ignazio i Callisto przeprowadzili słynne misje ludowe. W lipcu uczestniczyła w nich również Gemma. «Co poczułam, gdy ujrzałam tych kapłanów kaznodziejów, tego nie mogę opisać! Wrażenie było naprawdę wielkie, gdyż rozpoznałam na nich ten sam habit, w jakim widziałam konfratra Gabriela, kiedy po raz pierwszy go ujrzałam. Ogarnęło mnie tak szczególne wzruszenie, że od owego dnia nie opuściłam już żadnej nauki misyjnej». Pewnego ranka Jezus rzekł do Gemmy: «Ty będziesz córką mojej Męki, i to córką szczególnie umiłowaną. Jeden z tych synów będzie twoim ojcem. Idź i wyjaw mu wszystko». Gemma zwróciła się do ojca Gaetano, któremu wcześniej zwierzała się częściej i który odsyłał ją zawsze oświeconą i szczęśliwą. On właśnie był tym, który pozwolił jej złożyć po raz pierwszy trzy śluby zakonne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.

W domu rodziny Gianninich

Ciotki Gemmy od początku pozwalały jej przebywać w domu rodziny Gianninich tylko w ciągu dnia, a tym samym zaprzestały namawiania jej do pozostania u nich na stałe. «Z pewnością» – jak stwierdza ks. Nicola Giannoni – «nie poszła tam jako służąca, lecz jako osoba z rodziny».

Ojciec Germano

«Tymczasem sprawy z piątku trwały» (Autobiografia). Biskup Volpi, jedyny spowiednik i ojciec duchowny Świętej, miał szczere wątpliwości co do ich pochodzenia. Pewnego dnia, mimo protestów Gemmy, odesłał ją na badania lekarskie. Lecz ukrzyżowany Pan nie zostawił jej samej sobie. Pewnego dnia, będąc w stanie ekstazy, znalazła się przed Jezusem. «Ale nie byłam sama» – opowiada – «miałam obok siebie mężczyznę z siwymi włosami; po habicie poznałam, że to kapłan pasjonista. Miał złożone ręce i modlił się, modlił się żarliwie. Spojrzałam na niego, a Jezus zapytał mnie: „Córko, znasz go?” Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie. „Spójrz” – dodał – „ten kapłan będzie Twoim przewodnikiem i tym, który rozpozna w Tobie, słabym stworzeniu, nieskończone dzieło mojego miłosierdzia”». 29 stycznia następnego roku, 1900, Gemma napisała do kapłana, a był nim ojciec Germano, pierwszy długi list, natomiast na początku września mogła się z nim spotkać i porozmawiać.
W domu rodziny Gianninich Gemma miewała ekstazy niezwykle często, a wraz z nimi wizje i kolokwia. I często, bez wiedzy dziewczyny, jedne czy drugie były fotografowane przez Cecilię, Giustinę, Eufemię i Annettę Giannini.

Życie codzienne

«Gemma była zawsze bardzo łagodna i posłuszna, a przy tym prosta w swoim zachowaniu, bez jakiegokolwiek udawania, i nigdy nie zauważono w niej nawet cienia hipokryzji. Nie przejmowała się tym, czy jest wiarygodna czy nie; odpowiadała „tak” lub „nie”, nie przejmując się, jak zostanie to odebrane. Zawsze była niezwykle dobra i miła dla wszystkich, lecz nie prawiła pochlebstw, co więcej, czasem nie potrafiła nawet powiedzieć: „dziękuję!” Potem jednak myślał o tym Jezus. Nie włączała się nigdy w prowadzone przy stole rozmowy o problemach czy sprawach rodzinnych. Częściej za to rozmawiała z dziećmi, Diną, Priscą, Guglielmą i Marią, które siedziały blisko niej, na ostatnich miejscach prostokątnego stołu». «Gemma była zawsze bardzo naturalna» – kontynuuje Eufemia Giannini – «prosta i prawa we wszystkich swoich czynach, bez afiszowania się; poważna i zdystansowana, a przy tym pełna dobroci. Mówiła bardzo mało, lecz nigdy nie sprawiała wrażenia mrukliwej czy gburowatej. Była zawsze zadowolona, nigdy też nie okazała dezaprobaty czy odrazy wobec jakiejkolwiek sprawy. Dla siebie wybierała gorszą rzecz i ostatnie miejsce. Była chętna do prac domowych, takich jak sprzątanie ze stołu, a nawet czyszczenie obuwia wszystkich domowników, lecz nie robiła tego na pokaz». «Trudno było namówić ją, by mówiła o sobie czy o swoich sprawach. Nigdy nas nie pouczała ani nie prowadziła długich rozmów, aby nie kreować się na nauczycielkę czy osobę uduchowioną».

Nieudane próby

Święta zaczęła odwiedzać Zakon Mniszek Służebnic Maryi – powszechnie zwanych „siostrzyczkami” – być może nie przed zamieszkaniem w domu rodziny Gianninich. Za każdym razem, kiedy u nich zostawała, czuła się naprawdę szczęśliwa, tak jak była szczęśliwa wśród prawdziwych sióstr: pracowała, odzyskiwała zapał, całe noce poświęcała kontemplacji przed Najświętszym Sakramentem. W 1900 roku od ojca Gaetano Gemma dowiedziała się, że istnieją również mniszki pasjonistki. Odtąd nie mogła zaznać spokoju: «Od tej chwili moja myśl zatrzymała się na tych słowach: „Istnieją też pasjonistki” i moją wolą jest stać się pasjonistką». Istnieje wiele listów zaadresowanych do kierownika duchowego i spowiednika, w których dziewczyna mówi o swoim pasjonistowskim powołaniu. «Jestem zadowolona» – pisze podczas ostatniej choroby – «żyję cierpiąc nieustannie, lecz w pokoju, w ciszy. Nie proszę Go więcej o wstąpienie do klasztoru, jeżeli czeka mnie lepszy klasztor».

Ostatnie próby

Choroba postępowała. Mijają kolejne miesiące; i na końcu, by uniknąć ewentualnego zarażenia kogoś z otoczenia, postanowiono przenieść chorą do pobliskiego domu: nastąpiło to 24 stycznia 1903 roku, z ogromnym bólem wszystkich. Podczas opuszczenia domu płakała, mówiąc: «To już drugi raz jak tracę mamę, ale niech żyje Jezus!».

«Oto nadchodzi Oblubieniec!»

«Proszę mnie nie zostawiać do chwili, w której zostanę przybita do krzyża. Muszę być ukrzyżowana z Jezusem. Jezus powiedział mi, że Jego dzieci muszą umrzeć ukrzyżowane». Następnie pogrążyła się w bolesnej ekstazie, rozpostarła ramiona i pozostała nieruchomo w tej pozycji do godziny 13.30. «Proszę wpatrywać się w wizerunek konającego Jezusa, który został ukrzyżowany». U kresu swojego życia nie doznała żadnego ludzkiego pocieszenia. Kilka godzin przed odejściem z tego świata «wzięła w ręce krucyfiks i trzymając go na wysokości oczu oraz wpatrując się w niego, rzekła: „Widzisz, o Jezu? Więcej nie wytrzymam! Jeśli taka Twoja wola, przyjmij mnie!”. Następnie podniosła oczy w kierunku wiszącego na ścianie obrazu Matki Najświętszej i dodała: „Mamo moja, powierzam Tobie moją duszę! Powiedz Jezusowi, aby okazał mi miłosierdzie!”». «Ja chciałem» – oznajmia wicerektor kościoła Róży – «aby położono jej na klatce piersiowej emblemat pasjonistów, bo mimo że Gemma nie była pasjonistką w rzeczywistości, to z pewnością była nią sercem i najszczerszym pragnieniem». «Była piękna jak anioł, spokojna, pogodna, uśmiechnięta jak zawsze, a – ponieważ cieszyła się szacunkiem – wielu przyszło ją odwiedzić i były to osoby każdego stanu».

C.D.N.

Źródło: www.swietagemma.pl

A.D.

sw-gabriel-possenti

św. Gabriel. Possenti

krucyfiks-w-domu-giannini

Krucyfiks w domu Giannini

dom-rodzinny-giannini

Dom rodzinny Giannini

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu