XXXIII Niedziela Zwykła

Słowo Boże:

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie? Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec.

Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

Komentarz:

Na kartach starej książki znalezionej w klasztornej bibliotece dwaj mnisi przeczytali, że istnieje miejsce, gdzieś na krańcach świata, w którym niebo styka się z ziemią, Zdecydowali się wyruszyć na poszukiwanie tego miejsca oraz przyrzekli sobie, że nie powrócą, zanim go nie odnajdą.

Przemierzyli cały świat, stawiali czoła wielu niebezpieczeństwom, znosili wszelkie trudy i wyrzeczenia, jakich wymaga pielgrzymka, byli narażeni na różne pokusy, które mogły ich oddalić od wyznaczonego celu. Pokonali jednak wszystkie przeciwności.

Wiedzieli, że w miejscu, którego szukają, zastaną drzwi: wystarczy do nich zapukać, by stanąć twarzą w twarz z Bogiem. Wielka była ich radość, gdy wreszcie znaleźli te drzwi. Nie tracąc czasu, z drżącym sercem zastukali. Drzwi powoli otworzyły się. Zatrwożeni mnisi weszli i … znaleźli się we własnej celi, w swoim klasztorze.

Wielu z nas, gdyby uwierzyło, że takie drzwi istnieją, ruszyło by śladem tych dwóch mnichów. I nawet byśmy byli gotowi na trudy i wyrzeczenia, by tylko spotkać naszego Pana. Ale my wiemy, że to tylko legenda, że takich drzwi nie ma i najwyżej ze wzruszeniem możemy posłuchać tej pięknej bajki.

Bo gdyby takie drzwi były, to byśmy dopiero pokazali jacy to z nas wierni i oddani Bogu ludzie. Na pewno nie straszne dla nas byłyby żadne przeszkody, żadne góry, żadne bagna, żadna pokusa, bo nic nie jest w stanie przeszkodzić nam w naszej drodze do Boga.

Bo my przecież wierzymy, że Bóg jest,….gdzieś tam daleko, w innym wymiarze, gdzieś w zastępach niebieskich i na pewno kiedyś przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych. No właśnie kiedyś. Trzeba się będzie nawrócić, odpokutować winy, zostać świętym człowiekiem.

Ale to będzie kiedyś. A teraz, niektórzy sądzą, że trzeba korzystać z życia póki jest się młodym. Świat należy do nas. Wartości chrześcijańskie może są i piękne, i warto by do nich kiedyś wrócić, ale teraz można je sprzedać, nawet za obietnice bez pokrycia. Po co mają nas krępować jakieś zasady. Niech żyje przyjemność. Oczywiście kiedyś trzeba to zmienić, ale teraz nie warto się tym przejmować. Najważniejsze to dobrze żyć.

Tylko, że tak naprawdę to nie można tak żyć, bo nie jest ważne to „kiedyś”, ważne jest teraz. Ci dwaj mnisi przeszli wiele trudów, zanim zrozumieli, że tak naprawdę drzwiami do Pana Boga jest nasze życie. To ich klasztorna cela jest miejscem, w którym mogli Go spotkać.

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu