XXIII Niedziela zwykła

Słowo Boże:

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.

Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć.

Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

Komentarz:

Dobrą ilustracją tego zjawiska jest film Odwiedziny prezydenta, przedstawiający rozbitą rodzinę. Ojciec znalazł sobie jakąś panią. Matka mieszka poza domem z jakimś panem. Nawet babcia całymi dniami przesiaduje w restauracji, oczekując na swą drugą czy trzecią młodość. W domu pozostał samotny chłopiec, Jacek. Ma wszystko, czego zapragnie: zabawki, ubrania, jedzenie. Brak mu tylko jednego: miłości. Pragnie porozmawiać z ojcem, matką lub babcią, jednak nikt dla niego nie ma czasu. Jacek w samotności dostaje rozdwojenia jaźni. Zdaje mu się, że ktoś przychodzi i zabiera go na spacery. Ten przybysz ma wygląd ojca, ale to nie jest ojciec. To bajeczny Pan Prezydent. Niestety rodzicom zabrakło wyobraźni i długowzroczności.

Wielu współczesnym ludziom brakuje zdolności przewidywania konsekwencji swoich czynów. To, że nie myślą przyszłościowo, sprawia, że rozwiązania, które stosują, stają się prowizoryczne, źle przemyślane, po prostu błędne. Wielu z nas rozumie tę prawdę dopiero po dokonaniu złych wyborów. Wtedy jednak często jest już za późno.

Współczesnemu człowiekowi brakuje myślenia dalekowzrocznego, patrzenia w kontekście życia wiecznego. A jeśli go nie ma, każda zdrada i bunt są możliwe. Może więc trzeba modlić się w chwili pokusy, tak jak czynił to Izajasz: „Pan Bóg mnie wspomaga (…), dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz”. Weźmy zatem ze sobą trudne, ale zbawcze słowa Chrystusa z dzisiejszej liturgii: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”.

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu