p o k ó j     s p e c ja l n y

Że pada i zimno, że szybko się ciemno robi, że szaro i smutno…. Oj tam oj tam. Jesień jest cudowna. Tak, wiem takie moje frazesy. Nic na to nie poradzę, że postanowiłam pokochać.

Pokochać jesień i wszystko, co związane z tą samotną, opuszczoną i znienawidzoną porą roku. Po prostu, gdy patrzę na ulice pozbawione naturalnego światła, drzewa, które słabo się błyszczą mimo deszczu, na kałuże i wcale niezwalniające przed nimi auta. Gdy na to wszystko patrzę to staram się wyobrazić sobie promienie, które nieśmiało przebijają się przez szare chmury. Jak mała, naiwna dziewczynka patrzę na niebo i wyobrażam sobie, że świeci słońce. Może jestem niemądra i nie mam większych problemów. Może zwyczajnie mi się nudzi i zagłębiam się w sprawy nie istotne dla świata, który kręci się i tak bez względu na to czy aura jest dobra czy zła. Ale wkurzam się już na ciągłe narzekanie na pogodę. Przecież jest rewelacyjnie! To tylko deszcz.

Jak o każdej porze roku dzieją się cudowne rzeczy. Ludzie znajdują swoje zimne dłonie i dobierają się w rodziny na całe przyszłe życie. Patrzą sobie głęboko w oczy i w sakramentalnej przysiędze mówią: tak! Gdzie indziej rodzą się małe, śliczne cudeńka, które mają przed sobą jeszcze wcale dużo jesieni. Ludzie ciągle nawzajem sobie pomagają, wspierają, realizują szalone, kolorowe projekty. Naprawdę dzieje się wokół sporo dobra.

Zaraz będziemy obchodzić w naszym Kościele piękne Święta. Święta, które uporczywie chcemy wrzucić do worka ze smutkiem. A przecież zaduma to nie smutek. Refleksja to nie rozpacz.
Dlaczego nie jawi ci się ogromna sala? Taka, przepełniona światłem i radością. Nie, że jakieś zmysłowe doznania. Taka radość i spokój przenikająca całe wnętrze człowieka. I w tej sali stoliki, może ławki, cokolwiek albo i nic z mebli. A ścian i sufitu nie możesz objąć swoim marnym ludzkim wzrokiem. Piękne okna. Tak, na pewno muszą tam być przepiękne okna! I już nic ze sprzętów, ozdób i zbędnych gratów.

Tylko mnóstwo, mnóstwo postaci. Postaci, które otwierają swoje ramiona i chcą ciebie, który zmarznięty wpadłeś właśnie do tej sali, chcą przytulić, pocieszyć, podzielić się pokojem. Nie tym pomieszczeniem pełnym światła, ale pokojem w sercu. Takim wyjątkowym pokojem, którego tu na Ziemi nikt nie może ci dać.

I kolejno widzisz: Kazimierza, który właśnie pomógł jakiemuś młodemu politykowi. O i Mała Tereska rozdaje róże z potwierdzeniem, tysiące róż. I Józef z Kupertynu pomaga w statystyce, zmartwionemu studentowi. No tak, a w rogu Józef właśnie znalazł męża jakieś dobrej dziewczynie, co nie miała, komu gotować zupy. I Juda Tadeusz znowu rozwiązał razem z Ritą coś niemożliwego, i Filip Neri podzielił się radością, a Jan z Ars wsparł na duszy jakiegoś zatroskanego proboszcza, a Krzysztof wcisnął właśnie jakiejś rozkojarzonej duszy hamulec w żółtej corsie. Nie widzicie tego? Nie? Ani troszkę? Nic? Wspomnienie Wszystkich świętych nie robi na was żadnego wrażenia?

 

Nawet nie chce mi się hejtować Halloweenu. Bynajmniej nie z lenistwa, ani z braku argumentów. Każdy ma wybór. Albo wybiera kult Śmierci i ciemności albo Życia i Światła. I tyle w temacie.

 

Posłuchaj:

https://youtu.be/pk4JQXzNLLU

Poczytaj:

Bal halloween. Puścić dziecko czy mu zabronić? I jak o tym rozmawiać?

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu