t e n od k l u c z y i g o r z k i c h ł e z
S z y m o n właśnie skończył płukać sieci. Kolejny żmudny dzień ciężkiej pracy. Jego myśli krążyły pewnie wokół domu rodzinnego i obowiązków. Co jakiś czas zamyślony spoglądał w górę. Andrzej, jego brat zauważył to i też zwrócił swoje serce ku Bogu. Delikatny powiew wiatru schłodził spocone karki i rybacy wyprostowali się. Zobaczyli zbliżającą się postać mężczyzny, który wbił swój wzrok w ich stronę. Sieci wypadły z rąk Szymona gdy usłyszał: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi. Nawet nie zwinęli swojego narzędzia pracy, a może zwinęli. Poszli. Natychmiast. Coś zdumiewającego musiało zadziać się w ich sercach i umysłach. Szymon jeszcze nie wiedział co go czeka. Nic nie wiedział. Chciał tylko iść za Jezusem. Jaką drogę musiał przejść. Chłonął przypowieści i nauczanie, znosił trudy wędrówki, czasem upokorzenie od tych którzy uważali Chrystusa za marnego proroka. Był gotowy walczyć i umrzeć za Mistrza. I przyszła próba. Kiedy Wysoka Rada przesłuchiwała fałszywych świadków, kiedy policzkowano i pluto na Mesjasza, Szymon trzy razy powiedział, że przecież Go nie zna. Chwilę później po jego policzkach spływały chyba najbardziej gorzkie łzy w całych dziejach ludzkości. Ale jego serce było na tyle otwarte i był na tyle mądry aby przyjąć i doświadczyć Nieskończonej Miłości Chrystusa. Stał się Piotrem czyli skałą. Początkiem Kościoła. Tym, który otrzymał klucze do Królestwa i czeka na nas w jego niebieskich bramach.
t e n o d m i e c z a i h y m n u o m i ł o ś c i
S z a w e ł wyszedł po za mury miasta. Rozwścieczony tłum rozstąpił się przed nim. Gdy zbliżył się do skazańca pył i kurz ulicy unosił się jeszcze nad ziemią. Przed chwilą padły ostatnie ostre kamienie zadając śmiertelne ciosy. Szczepan spojrzał tylko w niebo i oddał ducha wybaczając oprawcom. Z uznaniem złożono ukłony i płaszcze pod stopy młodzieńca z Tarsu. Szaweł był młodym wykształconym Żydem z rzymskim obywatelstwem. Jego pewność siebie i błysk nienawiści do chrześcijan w oku, zapewniało mu uznanie i odpowiednią pozycję społeczną. Osobiście nadzorował brutalne wyroki na wyznawcach Chrystusa. Wierzył w Prawo, które dało mu mandat do karania nieposłusznych. Wybierał się właśnie w kolejną misję dla Sanchedrynu. Spakował potrzebne rzeczy, dobrze utkany płaszcz i ostatni raz sprawdził czy wziął wszystkie listy polecające od przełożonych. Damaszek czekał na zrobienie porządku wśród wyznawców Nazarejczyka. Około południa gdy wraz z towarzyszami zbliżał się już do celu podróży został blaskiem i jakąś nadprzyrodzoną światłością zrzucony z konia. Usłyszał proste pytanie: Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Przerażony odpowiedział pytaniem w stylu: ktoś Ty? Wtedy usłyszał to Najwyższe Imię, o którym później tak gorliwie nauczał, które pokochał i za które umarł. Najpierw musiał stać się ślepy i spaść z konia, żeby doświadczyć mocy wybaczenia i stał się Pawłem, Apostołem Narodów. Tym który napisał najczęściej cytowany tekst o Miłości.
Wszystkim Piotrom życzę odważnego rzucania sieci i gdy zdarzy się jakaś trudna próba, gorzkich łez spływających po policzkach i tego doświadczenia nieskończonej miłości Jezusa.
Wszystkim Pawłom życzę aby po upadku z konia odzyskali wzrok i odważnie głosili najwyższe Imię wśród pogan i tego doświadczenia nieskończonej miłości Jezusa.
Posłuchać:
Przeczytać:
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.