r e f  l e k s j a   w   p o ł o w i e  c z e r w c a

Życie człowieka czasem jest przewidujące jak odpowiedź na pytanie: kto zostanie mistrzem Niemiec w tym sezonie? Po prostu liczba punktów i forma Lewandowskiego mówi sama za siebie. Czasem jest zaskakujące jak dawno nieotwierana szuflada. Szukasz kolorowych karteluszek, a znajdujesz napoczętą czekoladę. Czasem wstajesz rano i serce twe przepełnia taka radość, że słyszysz w głowie muzykę. Lub nie możesz zwlec się z łóżka, a do południa zamiast krwi w twoim ciele płynie kawa. Twój stan umysłu jest taki, że albo czujesz miętę. O tak, teraz jest czas na miętę. Pijesz, smakujesz, czujesz orzeźwienie i spokój. Albo stajesz przed lustrem i nie masz w co się ubrać. Każda kobieta wie, że „nie mam w co się ubrać” to wcale nie braki w garderobie. To stan umysłu. W którym żadna bluzka nie pasuje, ani kwiaty, ani kratka. To stan, kiedy nie mam w co się ubrać, znaczy na przykład, że potrzebuję, aby ktoś mi powiedział: jesteś piękna. Ot takie czerwcowe stany ma człowiek w życiu, które niby przewidujące, ciągle zaskakuje. Jednak jest coś w życiu człowieka, co powinno być tak samo przewidujące jak zaskakujące, nie tylko w czerwcu.

A czerwiec nas próbuje. Również w cierpliwości. Gdy trochę już zżyliśmy się z życiem w czasach pandemii, wychodzimy na nowo do świata. Świat jednak zasypuje nas kampanią wyborczą i wszędobylskim błotem światowego brudu. Nie uciekam od polityki i problemów tego świata. No dobra, trochę uciekam. Bo przytłacza mnie myśl, że wszystko i tak jest inaczej niż nam mówią. Jednak, gdy już odtłoczę te myśli, powierzę te sprawy Bogu Najwyższemu, czuję się trochę lżejsza.

I karmię się dobrem. Codziennie chcę widzieć i szukać Boga w moim życiu. W cudzie wstawania o świcie i w słońcu. Szukam Go w deszczu i w pachnących różach. Znajduję Go w uśmiechu drugiego człowieka. Takim dyskretnym tylko do mnie. Szukam Go w trudnościach dnia codziennego i w tych litrach czarnej, gorzkiej kawy. W polonezach Chopina i w przydrożnych kwiatach. Odnajduję Go w dzbanku mięty i pytam Go, dlaczego „nie mam w co się ubrać”? Nade wszystko jednak w tej drodze wędruję jak tylko mogę na Eucharystię. Bo tam jest Prawda i wolność. Bo tam jest Słowo, Chleb i Spotkanie.

Obym nigdy nie przestała Go widzieć, szukać, pytać. Bo za każdym razem może jestem ciut bliżej. Gdy tylko zaczniesz szukać Boga w swoim codziennym życiu doświadczysz jak przewidujący dzień może zaskoczyć!

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu