taka  pomoc

                Doskwiera brak kaloszy. Łaskoczące krople deszczu siedzą mi na czubku nosa i śmieją się ze mnie, że nie wzięłam parasola. Wypastowane raniutko buty nie miały szans ze srebrnym bentleyem wjeżdżającym „na żółtym”, prosto przez kałużę błota. Eh mamy odwilż. Wilgotna i szara, ostatnia środa stycznia, zachęca mnie dziś do marudzenia. Nie dam się zwieść. Przecież nie mogę zmienić pogody. Mogę zmienić nastawienie i wypić dobrą kawę, i napisać tekst na bloga, i uśmiechnąć się do starszej pani w autobusie, i pomodlić się o dobry dzień, i zrobić coś dobrego.

Mijam mocno zgarbioną kobietę. Po raz kolejny już ta sama historia. Że Cygan ukradł rentę, że jest głodna, że tylko kilka złotych. Ugryzłam się w język. Przecież to nic nie zmieni, jak zapytam się, czy ten sam Cygan co w zeszłym miesiącu. Pomagać, nie pomagać. Przecież widzę jak trzęsą się jej ręce i to nie z zimna. A papież Franciszek tyle o miłosierdziu ciągle mówi. O uczynkach miłosiernych tu i teraz, nawet najmniejszych. Patrzę na tą kobietę i mój umysł przecina pytanie: czy to jest twarz Chrystusa? Przecież ledwo mogę na nią patrzeć i stać tak blisko. Cuchnie. Czerwone usta pokryte wczorajszym zetknięciem z chodnikiem próbują złożyć się w uśmiech. Czy to możliwe Jezu, że jesteś w tym człowieku? Po ludzku nie możliwe. Już chcę się odwrócić. Mam sto argumentów, żeby zachować dwa złote na śmiertelnie ważne wydatki. Takie pomaganie to demoralizacja. Trzeba uczyć łowić, a nie dawać rybę. Na pewno to na alkohol. Pewnie wolałaby, żebym z nią porozmawiała, a na prawdę nie mam czasu (ani ochoty). Ktoś inny pewnie ją poratuje.

W końcu daję kilka drobnych. I co? I jestem ogromnie zadowolona z siebie. Dopiero po chwili, zetknięcia się naszych spojrzeń widzę mój upadek. Zaspokojone moje ego. Wystarczyło dosłownie kilka sekund, żebym wyniosła swoją niezrównaną dobroć ponad

no właśnie

ponad Chrystusa, który jest w każdym człowieku.

Czasem pomaganie, czy dobre uczynki przychodzą nam bardzo łatwo. Zwłaszcza, jeżeli, co jest w ogóle wspaniałe, mamy ukształtowany moralny kręgosłup oparty na chrześcijaństwie. Dobry nawyk. Kwestia przyzwyczajenia. Kwestią przyzwyczajenia jest też słodzenie herbaty lub poranne wstawanie. Spraw Panie abyś był tylko kwestią Miłości!

czytać co?

http://www.pmk-berlin.de/body/pasek/pliki/Bulla_papieza_Franciszka-Misericordiae_vultus.pdf

posłuchać czego?

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu