s t u d n i a

Pustynia. Piasek i wiatr. Jesteś pod palmami więc jest trochę cienia. Musisz wykopać studnię, żeby przeżyć, żeby funkcjonować i żeby zacząć rozwijać siebie i miejsce wokół. Masz dostatecznie dużo picia i pożywienia. Masz narzędzia potrzebne do wykonania tej pracy. Masz predyspozycje do pracy fizycznej i umysłowej. Tego jeszcze za mało. Pojawiają się do pomocy ludzie, jeszcze bardziej uzdolnieni w kwestii kopania studni. Masz dużo czasu. Po prostu musisz wykopać tą studnie.

Ciężko idzie. Niby jest jakiś początek ale coś zaraz blokuje działania. Dopingują Cię, pomagają, stwarzają komfort psychiczny, miłą atmosferę. Nic. Robota stoi. A nawet się cofa. Mały dołek już zasypał piasek. Co zrobić? Czego brakuje, żeby studnia została wykopana? Problem tkwi w niemożności wykonania jakiejś pracy. Tylko z czego wynika ta niemożność? Z lęku, przed zakończeniem pracy i większymi możliwościami rozwoju? Lenistwo wydaje się być mało prawdopodobne, skoro jesteś już na tej pustyni i wiesz, że w końcu woda się skończy i trzeba będzie opuścić to miejsce i zacząć znowu od nowa. No ale to by było po prostu głupie. Mając możliwość stworzyć coś nowego, rozwijać się i kreować dobre miejsce do funkcjonowania dla siebie i innych. Jest studnia, to pojawiają się kontakty, znajomości ogólnie progres. I to wszystko wiesz, i to, że to będzie dobre i nie jest aż tak trudne do realizacji skora masz takie warunki. I nic. Ręce opadają do samej piaszczystej ziemi i krew zalewa codziennie rano od nowa twój umysł. I jedyne co możesz powiedzieć o sytuacji to, to że jest ci trudno i już.

Każdy ma jakąś studnie to wykopania. Czasem jest to jakaś próba, jakieś trudne doświadczenie przez które trzeba przejść. Może to trudna rozmowa do przeprowadzenia. Może walka nowego rządu o przeprowadzenie reform. Może praca dyplomowa, może wychowanie dzieci. Może opieka nad chorym rodzicem. Może studia lub projekt, który zaświtał w głowie i tak co rano w lustrze zagląda w oczy.

Czasem kopanie idzie sprawnie i szybko, od razu widać efekty i jest super. Czasem są to długie miesiące lub lata do zebrania w garść siebie i swojej porwanej w strzępy odwagi.

Najlepiej powiedzieć sobie, żeby w końcu przestać próbować. Tak jak co dzień nie próbujesz zakładać butów tylko po prostu je zakładasz.

Jedno jest pewne. Łopatę, trochę wody na początek i te wszystkie inne potrzebne rzeczy, daje nam Bóg. I nie po to, żeby nam utrudnić życie, a wręcz przeciwnie. I przecież On jest z nami i pomaga przewalać piasek?

No to idę kopać swoją studnie.

 

czytać co?

http://www.apostol.pl/poezja/jan-pawel-ii/nad-studni%C4%85-w-sychem

posłuchać czego?

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu