t a k i e    ł a s k i

Uuuuuuuuu. Powiało grozą. Atmosfera po meczu Polska-Senegal jak po oblanej maturze. Jakbyśmy zjedli nieświeże ciastko. A ciastko przecież było apetyczne. Chłopaki! To nie jest tak, że nic się niestało. Ale jedziemy dalej i wierzymy. A wiara przecież czyni cuda! Jan Paweł II powiedział kiedyś, że z rzeczy nie ważnych, piłka nożna zdecydowanie jest najważniejsza. I niech pozostanie jeszcze tak ważna. Bo kibic cierpi ale jest ze swoją drużyną do końca!

Właśnie sobie przypomniałam, że gdy rozpoczęła się moja przygoda z pisaniem na Figowca powiedziałam Wam, że nie będę pisać o sporcie. Nie wyszło. Tak samo jak mieszanie się do polityki i pewnie jeszcze parę innych kwestii.

Czasem tak jest, że nie wychodzi. Mamy oczekiwania. Wielkie, naprawdę wielkie nadzieje. Bardzo wierzymy w sukces. Są nawet przesłanki, czasem zwane znakami, że się uda, że będzie dobrze, a nawet bardzo dobrze. Ale czasem nie wychodzi. Intencje były szczere jak złoto. Wiara ogromna. Kciuki zaciśnięte do zsiniałych palców. I te tony nadziei upchane po kątach całego serca. Bo przecież gdy mamy pragnienie. I ono jest dobre. To czemu nie miałoby się spełnić? Gdzie nie wyszło? Co zrobiliśmy źle? I czemu nie zaiskrzyło? I zostaje takie nieprzyjemne słowo. Jak szpilka lub zgrzyt paznokci po szkolnej tablicy. Słowo ciężkie. Jakieś takie trudne. Porażka. O ile porażek przychodzi nam w życiu ponieść. Czasem zupełnie nie z naszej winy. Bo nie mogłaś nic zrobić. Nie wyszło i już. I co teraz? Można by krzyknąć z balkonu: jak żyć? Ano do przodu! Cały czas do przodu!

I nie tylko dlatego, że wszystko jest łaską, ale przede wszystkim dlatego bo najpiękniejsze przed nami! I w piłce nożnej pewnie też…

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu