w i e r n o ś ć     w y b o r o w i

Obawiam się, że w ostatni weekend bardziej skupieni byliśmy na ślubie książęcej pary niż na Zesłaniu Ducha Świętego. A później człowiek się dziwi, że tych siedmiu darów nie ma…

Cała Europa ponoć spać nie mogła z podekscytowania. Cóż. Sama przez pół wieczoru komentowałam suknię Meghan, ba i jeszcze trochę niedzieli. Doprawdy oszaleliśmy na punkcie królewskich ślubów. A dla nas katolików, przecież każdy ślub jest królewski. Każdy jest ważny, piękny i niesamowity! Jedyny sakrament, którego udziela człowiek, przysięgając Bogu. Dlatego ten dzień obchodzimy tak po królewsku. Dlatego ta suknia jest taka ważna. Dlatego spraszamy gości. Bo to niewyobrażalne nie podzielić się tą radością. Zanim będziecie chcieli mi wysłać wiadomość, żebym zamilkła gdyż nie mam pojęcia o sakramencie małżeństwa nie uczestnicząc w nim, a marząc, poczekajcie. Tak, to prawda z autopsji nic wam nie powiem. A z pragnień nic nie wynika. Zwłaszcza gdy ma się jeszcze mentalność Bridged Jones. Jednak i mnie bardzo boli gdy słyszę, że kolejna para się rozwodzi. Burzy to we mnie te nadzieje i marzenia. Z drugiej jednak strony przepis na małżeństwo wydaje się być prosty. Podejmujesz decyzje. Trwasz w niej. W dobrym i w złym. Z Bogiem. Mam pewne podejrzenia, że łatwo nie będzie. Ba, będzie nawet momentami ciężko. Ale nie ma nic piękniejszego niż wierność wyborowi. Skoro mam przysięgnąć przed Bogiem, to nie widzę powodów, dla których później ten sam Bóg nie pomoże mi wytrwać w tej przysiędze. Jeśli Go o to poproszę wraz z szanownym małżonkiem.

Och doprawdy. Nie zachwycajmy się już królewskimi ślubami. Zachwyćmy się ślubami naszych bliskich. Naszymi małżeństwami. Weźmy się za gorliwą modlitwę za rodziny! Szczególnie za tych, których dotknęła tragedia rozwodu. Żeby skończyła się ta plaga!

 

I po raz kolejny:

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu