p r z e m i e n i a j    m n i e

            Czemu nie jestem rozważna? Jak Elinor Dashwood? Czemu nie potrafię skrywać swoich emocji i uczuć? Nie sprawdzam skrupulatnie wszystkich „za” i wszystkich „przeciw”. Zanim przeanalizuję praktyczne wyjście z sytuacji popadam najpierw w zachwyt lub w panikę. O nie, nie mam tyle czasu, co panny w XVIII w. na rozmyślanie, ale wystarczająco dużo, aby powiedzieć coś, zanim pomyślę. Tak bardzo brakuje mi spokoju. Chociaż w końcu i Elinor wybuchła płaczem, wtedy, gdy Edward wyznał, że zawsze ją kochał. Chciałabym być jak ona. Rozważna, nie romantyczna.

Czemu nie jestem jak Jane Bennet? Śliczna, o anielskim usposobieniu. Wierna i mimo przeciwności pogodna. Mająca wszystkie te cechy, jakie powinna mieć młoda dama. Ani dumna, ani uprzedzona.

Czemu nie jestem taka? Czemu nie jestem śmaka?

My kobiety, te jeszcze niepoukładane, tak często chciałybyśmy być inne. Nie koniecznie takie jak bohaterki powieści pani Austen. Inne, nie takie, jakie jesteśmy. Bo tu jestem zbyt nerwowa, a w tamtym za mało się przejmuję. Bo tu mi trochę się przytyło, i nos krzywy, a tu to też tak nie za bardzo.

Czasem się zmieniamy. Wiadomo, dieta, fryzjer. Coś tam się podreperuje. Czasem uda się zmienić jakiś nawyk. I nadal nic. Nadal nie jestem taka, jaką chciałbym być.

 

Snując tak dzisiaj o postaciach moich ulubionych, którymi chciałabym być, i w które chciałabym się zamienić, patrzę w kalendarz.

16 maja.

Czuję, że ta data powinna coś mi mówić.

Niee to nie możliwe.

Liczę jeszcze raz.

Tak, dziewiętnaście lat temu, dokładnie 16 maja po raz pierwszy przyjęłam Komunię Świętą.

Tyle lat przemieniasz mnie Panie. Za każdym razem, gdy z wiarą przyjmuję Twoje Ciało, przemieniasz mnie. I znowu, i znowu. I tylko Ty możesz mnie przemienić na najlepszy model mnie!

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu