a l e    p l a m a

Lubię takie wiosenne poranki, kiedy jakimś cudem wstanę wcześniej, wezmę kawę na wynos i mogę się nie spieszyć. Ubieram ulubiony biały golf, biorę kawę i spacerkiem, podziwiając tulipany, które spowiły skrzyżowanie, zmierzam sobie do tramwaju. Ulica nie jest ruchliwa, mijam dwie eleganckie panie. Uśmiecham się, bo czemu by nie? W taki piękny dzień! I jedna z tych pań cofa się do mnie i pyta czy się spieszę? A no nie! Nie spieszę się! Oczywiście kiedy padło pytanie w stylu: czy czytam Pismo Święte, zorientowałam się z kim mam do czynienia. Szybka analiza. Uciec? Powiedzieć: sorry żartowałam, jednak nie mam dla was czasu? Czy zostać i porozmawiać?

Odpowiedziałam: staram się czytać Pismo Święte, bo jestem katoliczką! Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwano. Łatwo się domyślić, że była to kulturalna acz napięta dyskusja. Tylko ich było dwie. A ja sama. Nooo nie sama, bo z Duchem Świętym, który to podpowiadał mi jak odpowiadać na te wszystkie cytaty z Pisma Świętego, które udowadniają, że religia katolicka, jest absolutnie nie zgodna ze Słowem objawionym.

Zawsze unikałam takich spotkań, bo nie mam takiej wiedzy biblijnej. Ale dziś powiedziałam sobie: Halo, halo, a co z moim doświadczeniem wiary? Na każdą tezę podpartą cytatem z Pisma Świętego odpowiadałam: Tak, rozumiem, znam ten cytat, wiem, że nie ma dosłownie mowy w Piśmie Świętym o świętych obcowaniu, ale czy w takim razie jestem wariatką? Chce pani mi powiedzieć, że moje doświadczenie modlitwy i jej wysłuchania za wstawiennictwem świętych, to urojenia? Chce mi pani powiedzieć, że skoro całym sercem czułam, że mój dziadek po śmierci poszedł do nieba, że jest w niebie, to jestem nienormalna? Kolejny cytat, a ja mówię: Czyli, to że z całego serca wierzę i czuję umocnienie przez sakramenty to co, jestem szurnięta? Panie zgodnie stwierdziły, że wyglądam na całkiem normalną i nawet miłą, ale nadal nie rozumieją katolików, bo my nic nie potrafimy udowodnić na podstawie Pisma Świętego.

No i nie wytrzymałam. Chrząknęłam, popijając kawę, zalałam się nią cała, gdy pani oznajmiła, że Pan Jezus nie nakazał odprawiać Mszy Świętej. Mina rozmówczyni bezcenna. Zaczęła mnie przepraszać, że to jej wina, że szkoda bluzki, czy chcę chusteczkę?

No nie przekonaliśmy się nawzajem. Została mi tylko paskudna plama na ulubionym białym golfie. Pamiętajcie, gdy spotkacie świadka Jehowy i akurat pijecie kawę, absolutnie nigdy, nie chrząkajcie ostentacyjnie na rozkładane na części pierwsze Ojcze Nasz lub negację sakramentów. Zamiast ataku kaszlu i przewracania oczami znacznie skuteczniejsza jest modlitwa do Ducha Świętego!

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu