m a g n o l i a c e a e

Nie chcemy być święci. Nie dążymy do świętości, bo wcale nie chcemy być święci! Bo człowiek święty jawi nam się w tak trudnej rzeczywistości. Trochę brudne ubranie, między bezdomnymi rozdaje chleb. Cały dzień klęczy pod kościołem i ciągle zatroskany. Nie ogląda telewizji, nie tańczy, nie je czekolady i wcześnie chodzi spać. Kiedy ktoś, o coś go poprosi, absolutnie nigdy nie odmawia. Zawsze potulnie godzi się na wszystko. Nie podnosi głosu, nie odpowiada niepytany. Zapomina uczesać rano włosy, a już na pewno, jeśli jest kobietą, nie maluje paznokci. Na śniadanie zjada tylko owsiankę na mleku. Nie bierze parasola, żeby w razie deszczu dodatkowo się umartwić. Obiadu nie je, bo oddaje go biednym. A na kolacje zjada kromkę chleba popijając wodą, po czym nakładając trochę staromodną, ale ciągle w cenie świętości, włosiennicę układa się do snu…

 

A człowiek święty jest jak magnolia na wiosnę! Piękny, zachwyca, każdy chce go mieć, wąchać, delikatnie dotykać. Każdy chce być magnolią! Piękną. Trochę smutną, bo zatroskaną o drugiego człowieka. Bez liści, jakby już je komuś oddała. Zaraz przekwitnie, bo to życie, to tylko chwila. Samo patrzenie na magnolie daje spokój. To nie taka zwykła roślina. Silna, odważnie rośnie w górę. O kolorze trochę nie do opisania. I zawsze piękna. To takie piękno nie z tej ziemi, jak u świętych!

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu