z    r ó ż o w e g o    n o t e s u . . .

 

Kochani! Dzięgi Bogu kończy się już listopad, a jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku zbliża się i zagląda już w oczy! Mam nadzieję, że zauważyliście, iż ostatnio nie było regularnych wpisów środowych. Proszę o wybaczenie tych, którzy czekali na jakieś słowo w te środy, a w które tekst się nie pojawił. Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej małej mocy, żeby felietony się pojawiały. Jednak wiedzcie, że czasem lepiej nie dzielić się akurat tym, co gra w duszy. Bo różnie to bywa. Jeśli jest taki dzień i jest mi, nawet nie źle, bo właściwie nie znam tego stanu, tylko dziwnie. Jakoś tak dziwnie to wiem, że nie napisze nic na chwałę Bożą. A listopad właśnie taki był. Dziwny. Ale może to i lepiej. Milczenie jest szlachetne. Czasem lepiej zamilknąć, o co modlił się Święty Tomasz z Akwinu:  Zachowaj mnie [Panie] od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.

 

Za tydzień będzie kolorowo, może świecąco, a na pewno Adwentowo!

Na koniec poczytajcie sobie zapiski, które odnalazłam w moim ulubionym różowym notesie…

 

Ciasne serca Ciebie nie widzą, chleba, śniegu i kwiatów.

Czekają wielkich cudów z nieba,

Nie patrzą na człowiek obok.

Po drugiej stronie ulicy usiadło ptaszysko na ławce.

Dziecko potknęło się i płacze.

Ktoś krzyknął: Boże!

I przyszła jego mama. Otarła łzy, przytuliła

Podała zwykłą bułkę, a dwa kroki obok

Stoi dalej i nie wierzy

Smutny pan, co mu kiedyś zabrałeś żonę,

A przecież wiemy oboje,

Że staruszce lepiej teraz w Twoich niebieskich pokojach…

 

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu