o g a r n i j    s i ę    s y n e k

 

Dziś będzie smutno. Bom zawiedziona i chyba nawet zła. Jakiś czas temu zaczęłam pewną obserwację. Mały eksperyment, może nawet socjologiczny, nie wiem, nie znam się. Na początku myślałam, że to tylko kilka odosobnionych wyjątków. Ale po dłuższym badaniu zjawiska (dwa tygodnie, pięć dni roboczych), ze smutkiem stwierdzam, że nie ma przyszłości dla mężczyzn. A co idzie za tym, nie ma w takim razie też przyszłości dla kobiet.

Codziennie spędzam w komunikacji miejskiej przynajmniej godzinę, czasem więcej, czasem mniej. Przeważnie jest są to pory raczej zatłoczone. Od razu uprzedzam, że badaniu byli poddani właściwie nie mężczyźni, a raczej chłopcy w wieku ok. 10-17 lat. Na te dwa tygodnie sporo ich mijałam w autobusach i tramwajach. Zawsze radośni, przeważnie wysportowani. Czasem jechali na piłkę, czasem wracali do domu, czasem po prostu jechali na spotkanie z przyjaciółmi. Prawie zawsze przeklinali. Fuj. Myślę, że z tego z czasem się wyrasta. Tzn. mam nadzieję. Prawie zawsze byli w dresach i mieli gołe kostki. Nie ogarniam, ale może za stara jestem. I zawsze, bez względu na to czy przeklinali, czy byli w dresach, siedzieli. Zwyczajnie rozpłaszczyli swoje cztery litery na fotelu w autobusie czy w tramwaju. Ani razu nie zauważyłam, żeby, któryś z tych młodych mężczyzn ustąpił miejsca starszej pani. Nie mówiąc już w ogóle o kobiecie. Tych kilkunastu młodych facetów nie rozejrzało się ani razu, czy jest wokół nich ktoś, kto potrzebuje usiąść. Nie ustąpili też miejsc swoim koleżankom. Czy ja jestem staroświecka? Bardzo. Ale się pytam, jakimi oni będę mężami, kiedy nie mają w sobie krzty kultury, jakieś małej, choć iskierki gentelmanstwa? Jakimi będą ojcami i jak będą traktować swoje córki? Czego nauczą swoich synów? Może wyda Wam się śmiesznym mój dzisiejszy problem. Jednak z takich małych śmiesznych problemów składa się życie. Tak, tak, takie mamy czasy. Nie ma, co, nic zmieniać, promować, upominać. Jest jak jest. Ani to wina rodziców, którzy wiadomo dają przykład. Ani to wina kobiet dzisiejszych, które zgrywają twardzielki, to niech se stoją w tramwajach. Ani to wina moja, ani twoja. Więc to już koniec? Nie ma już nadziei na to, że nasze córki spotkają miłych, kulturalnych mężczyzn, którzy wezmą w opiekę kobiety, starców i dzieci? Wszyscy będziemy równi? Kobiety będą silne. Mężczyźni jeszcze bardziej zmęczeni. Kto pójdzie na wojnę? Kto będzie budował domy? Kto nareperuje mi szufladę???

 

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu