II Niedziela zwykła

Słuchasz, ale czy słyszysz?

Słuch to jeden ze zmysłów, który umożliwia nam kontakt z otaczającym nas światem. Każdego dnia mówią do nas inni ludzie, docierają do nas odgłosy przyrody: szum drzew, odgłosy zwierząt. Słyszymy też różne dźwięki, które przypominają nam o wielkich osiągnięciach techniki: ryk silników samolotów, odgłosy przejeżdżających samochodów, „bipanie” telefonów i smartfonów, muzyka wydobywająca się z głośników. Świat „mówi” do nas. Świat nieustannie „czegoś od nas chce”. W chwili dużego natężenia docierających do nas odgłosów – słów i dźwięków, w momencie dezorientacji i zmęczenia uciekamy przed tym co słyszymy (czasem na oślep) i szukamy najskuteczniejszego sposobu aby przytłumić słuch. Czasem w efekcie zagłuszania odbieranych ze świata treści, zagłuszamy nasze sumienia, stajemy się obojętni i bezrefleksyjni. Finalnie popadamy w grzech ignorancji i nie słyszymy ani dobrego słowa, które kieruje do nas człowiek, ani nie przyjmujemy słowa Bożego. Co zrobić, żeby pozostać otwartym na dobry głos brata i Boże słowo?

Dzisiejsza liturgii słowa pokazuje nam piękną historię młodego Samuela. Chłopiec mieszkający na terenie świątyni, wychowujący się pod okiem kapłana jest wyczulony na każdy głos, który woła go po imieniu. Słysząc swoje imię w nocy, nie zwraca uwagi na porę. Jest gotowy do działania, chce zareagować na wezwanie tego, który go wzywa. Dzięki otwartości serca, umiejętności słuchania Boga i drugiego człowieka Samuel wyrasta na wielkiego króla Izraela. Wypełnia swoje powołania. Realizuje plan, który przygotował dla niego Pan Bóg. Realizację rozpoczyna od wsłuchania się w Boże wołanie. „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Umiem modlić się tymi słowami? Czy pragnę pozostać otwartym na słowo Boga? Dzięki takiej postawie (postawie otwartości i gotowości) Pan Bóg może zacząć prowadzić nas przez życie na drodze do zbawienia. Słuchając i wypełniając tego, czego oczekuje od nas Dobry Ojciec, każdego dnia żyjemy jak kochające Boga Jego dzieci. Na miłość dzieci, Ojciec zawsze odpowie swoją miłością miłosierną.

Święty Jan w dzisiejszej Ewangelii (J 1,35-42) pokazuje scenę powoływania pierwszych apostołów. Czytając słowa zapisane przez Jana można odnieść wrażenie, że to bardziej uczniowie znaleźli Jezusa, niż Jezus uczniów. Jan Chrzciciel z uczniami (wśród nich był św. Andrzej) zobaczyli Jezusa. Jan bez chwili zwątpienia ogłosił światu kim jest Ten, którego widzą. Uczniowie Jana usłyszeli słowa nauczyciela i poszli za Jezusem. Chcieli go poznać, zobaczyć gdzie mieszka. Zbliżając się do Jezusa uwierzyli, że jest Mesjaszem. Andrzej usłyszał jedno zdanie „Oto Baranek Boży”. Dzięki temu uwierzył, został z Jezusem, przyprowadził do Jezusa swojego brata Szymona – Piotra, który usłyszał kim będzie dla Jezusa i całego Kościoła pielgrzymującego na ziemi. Andrzej usłyszał, poznał, przyjął i obwieścił bratu (kto wie, czy nie większej liczbie ludzi) prawdę o Jezusie. Usłyszał i uwierzył. Wierząc dał się prowadzić Bogu do końca. Andrzej będąc uczniem Jana Chrzciciela nie raz słuchał słowa nauki. W tej jednej chwili usłyszał prawdę, która zmieniła zarówno jego życie, jak też zmienia od wieków losy całego świata: „Oto Baranek Boży”. Słuchając słów o Jezusie, czy robię wszystko co potrafię aby usłyszeć prawdę, że On jest moim Zbawicielem, który naprawdę chce mojego zbawienia?

Kleryk Mariusz Kowalski

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu