Rozważanie na XXV Niedzielę zwykłą

„Przyjacielu (…) czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” w innym miejscu Ewangelii spotkamy inne równie piękne zdanie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Co łączy wypowiedź gospodarza z dzisiejszej przypowieści, ze słowami Jezusa wypowiedzianymi tuż przed ukrzyżowaniem? Boże spojrzenie na człowieka. Spojrzenie pełne dobroci, miłości, łagodności i wybaczenia. Bóg patrzący na człowieka w pierwszej kolejności widzi swoje ukochane dziecko. Dziecko, które może błądzić, może tracić rozeznanie dobra i zła, może żądać więcej niż mu obiecano. Bez względu na zachowanie nas ludzi – nas dzieci Bożych(!), bez względu na przemiany historyczne, społeczne i kulturowe, bez względu na mijające kolejne dnie, miesiące, lata i stulecia, spojrzenie Boga na człowieka zawsze pozostanie takie samo.

Gospodarz z dzisiejszej Ewangelii, kilkakrotnie wychodził ze swojej winnicy i zatrudniał kolejnych pracowników. Z jednej strony szukał ludzi do pracy, z drugiej strony okazywał dobroć wszystkim kolejno zatrudnianym robotnikom. Wychodził i zatrudniał, zatrudniał aby dać pracę, aby wykorzystać ich umiejętności, aby ostatecznie nagrodzić trud umówioną zapłatą, przez co dać środki do życia. Dobry gospodarz, który chce się dzielić tym co ma, nie raz zatrudnia nawet na jedną godzinę. Mam przed oczami właścicieli sklepów, którzy okazują dobre serce wobec ludzi „pełniących wartę” przed ich lokalami, dając do wykonania różne prace w myśl zasady: „nie stój, zrób coś, nie chodź na żebry, zapracuj uczciwie”. I co? – nie jeden raz usłyszą wiele cierpkich słów na swój temat. Dobroć gospodarza spotyka się z niezadowoleniem robotników pracujących najdłużej. W zamian za umówioną zapłatę, okazują sprzeciw i szemrają. Jakież to ludzkie… Często nie cieszymy się z tego co otrzymaliśmy, co było przedmiotem naszej umowy. Nie wiedzieć czemu chcemy „po cichu” więcej, szukamy jakiegoś nadzwyczajnego zauważenia i podkreślenia naszych zasług. Porównujemy się, wykonujemy działania na podstawie nieistniejących danych, z których wynik zawsze wychodzi najkorzystniejszy dla nas. Bóg nie rozróżnia i nie różniczkuje, patrzy na nas, na wszystkich ludzi jednakowo. Patrzy z miłością, okazuje ją, każdemu chce dać to samo, chce dać zbawienie i życie wieczne. Bez względu na to kiedy szczerym sercem zawołaliśmy lub zawołamy słowami Jezusa „Ojcze (…) nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42).

Za dobro jednakowo rozdawane ludziom przez Boga, nie raz odpowiadamy niezadowoleniem i buntem. Zgłaszamy sprzeciw, czujemy się oszukani, szemramy, uciekamy od Stwórcy. Czemu? Czy nie lepiej gdybyśmy starali się patrzeć Jego oczami, Jego spojrzeniem, które jest czystą i pełną miłością. Może wtedy brat nie zazdrościłby bratu, siostra umiała cieszyć się szczerze z sukcesu siostry, a wrogowie umieliby podać sobie ręce jeszcze przed tym jak zostanie wystrzelony pierwszy pocisk… Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu (Iz 55, 6-9) przekazuje prostą i pewną Bożą naukę: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi”. Tak faktycznie jest. Co pokazują te sytuacje w życiu, w których bliżej nam do szemrającego robotnika niż dobrego i sprawiedliwego gospodarza. Czy jest jakaś droga, która prowadzi do zmiany postępowania i myślenia, z ludzkiego na Boże? Z pomocą przychodzi nam dziś św. Paweł oraz jego pouczenie z listu do Filipian „Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej” (Flp 1, 20c-24. 27a). Innego lekarstwa, uzdrawiającego nasze myśli, spojrzenia i skalę ocen stosowaną wobec bliźniego nie ma.

Kleryk Mariusz Kowalski

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu