Odcinek 35

Na dobre już wiosna rozgościła się w świecie. Maj łaskawym był dla gospodarowania. Odpowiednio dużo i deszczu i słońca Bóg dał. Robota w polu szła aż miło. Kwieciem rozmaitym łąki i dworkowe rabaty malowały świat. Każdy, kto choć odrobinę miał powodów do szczęścia musiał weselić się tej wiosny. Najszczęśliwsi byli ci co mieli kogo miłować i sami kochani byli. Szczęśliwi byli ci co wiedzieli, że plony w tym roku będą obfite i chleba nie zabraknie. Weselili się ci co czekali na dzieciątko lub wyruszali w świat na nauki. Pomyślnie patrzyli ci co wojny pamiętali i Bogu dziękowali za pokój. Cieszyli się młodzi i starzy, chłopi i sarmaci. Darzyło się ludziom tej wiosny pięknej, kolorowej, pachnącej.

Zdawałoby się, że tylko jedno miejsce w Rzeczpospolitej uroku z przedświtu lata nie miało radości. Istotnie dwór w Sierakowie przygasł z tygodnia na tydzień. W ostatnią niedzielę maja państwo Sierakowscy zaprosili na obiad ojca Michała, Daniłowiczów, Potockich, myśleli nawet o Ostrowskich ale ostatecznie posłali tylko po Zygmunta, choć ten ponoć do wesela się powoli szykował z siostrą Latowickiego. Sproszono do Sierakowa gości na obiad z okazji dziewiętnastych urodzin panienki Anny. Aby pamięć jej krótkiego żywota uczcić. Do Nagoszewki również zawiadomienie wysłano lecz nie liczono specjalnie na wizytę Antoniego. Jednak Daniłowicz przybył. Ba, ze świtą nawet. Trochę się dziwili, że tak pan na Nagoszewce urósł, że Jakuba, pokojówkę i parobka, wyrostka bladego ze sobą przywiózł. Zainstalował się ze służbą Antoni nie w rządcówce ale w jednej z oficyn gościnnych. Milczącym był i oficjalnie się witał z domownikami. Poważnym był zawsze, ale kto by się spodziewał, że gospodarowanie takiego majestatu i dostojności mu doda.

Obiad podano w sali jadalnej, odświeżonej i kwieciem polnym pięknie ozdobionej. Antoni zarządził, że parobek skulony z łbem spuszczonym potrzebny mu jest i prosi aby w czasie biesiady mu towarzyszył. Dziwactwo to było, bo parobek zdawał być się niezdatny do usługiwania ale nie takie dziwactwa tolerowano u panów szlachciców. Ostatecznie cieszono się, że Antoni w końcu rodzinne strony odwiedził.

Rosół na bażantach z kładziakami. Przepiórki w śliwkach. Sarny w szafranie i miodzie. Frykasy podano i dobrym częstowano winem. Antoni prawie nie tknął obiadu, tylko wolno trunkiem raczył podniebienie. Pan Sierakowski o gospodarowanie Antoniego pytał. Daniłowicz spokojnie, wyważonym tonem zaczął opowiadać.

– Panie Stanisławie, gospodarzyć jest łatwo gdy dobrymi ludźmi się człowiek otacza. Problemów w Nagoszewce dużo nie mam. Rachuję, że zboże i drewno i wszelkie plony w tym roku Bóg da, że starczy dla wszystkich. Ale mam taki jeden przypadek co sprawiedliwego rozstrzygnięcia potrzebuje.

Towarzystwo ożywiło się i skupiło teraz uważniej na Antonim. On nie spuszczał wzroku z pana Stanisława. I poruszony, dalej mocno deklamował:

– otóż rady waszej chętnie posłucham. W jednej wsi mojej, powiedzmy, że w Chciejkach taka historyja się wydarzyła. Jeden z chłopów miał mały sad. Rosły w nim słabe drzewa. Szczególnie jedno było wątłe i owoc marny przynosiło. Bo ów chłop o jabłoń nie dbał. Nie chodził wkoło niej, nie przycinał, nie interesował się. Tylko zły był, że owocu nie daje. Bogobojny był to jej nie przeklął ale i pozbyć się chciał. Toteż drzewem zaopiekował się sąsiad. Ogrodził, okopał, robaka wytępił, podcinał. Chodził koło drzewa. I na wiosnę jabłoń zakwitła aż miło. Widać, że owoc będzie miała przedni. I spór powstał na wieś całą…

Jakiś gniew czy ogień wstąpił w Antoniego. Wstał i kończąc wywód do parobka skoczył. Na środek sali go wyciągnął, pytając biesiadników, wzrok wbity miał najmocniej w pana Stanisława:

– Do kogo teraz jabłka należeć będą? Pomóżcie panowie bracia, bom sam zgłupiał i nie wiem co poradzić!

Pan Stanisław skonfundowany odrzekł niepewnie, że jabłka do sąsiada co się drzewem opiekował winny należeć. Ledwo pozostali na to przytaknęli wtem Antoni zerwał z parobka czapkę i chustkę! Oczom nie wierzono, wrzawa, krzyk i lęk padł na zgromadzonych! Na środku jadalnej izby stała w stroju pachołka Anna! Zaszlochana i blada Anna! Czy duch to, czy zjawa!?

– Pytam was bracia, do kogo jabłka należeć będą!? Krzyczał Antoni.

Zygmunt pierwszy się zerwał, oprzytomniał lub oszalał! Zerwał szablę z nad kominka i parł na Antoniego. Zaskoczony Daniłowicz krzyknął:

– stój na Boga, stój waść! Daj powiedzieć jak było!

Gdy służba paniom co omdlały podawała sole trzeźwiące, Antoni starał się wyjaśnić ten cud boski prawdziwy. Kręcili głowami, niedowierzali, nawet ksiądz Michał wierzyć nie chciał swoim zmysłom.

Anna stała pewnie i odważnie przytakiwała Antoniemu. Młodzi trzymali się pierwszy raz mocno za ręce. Nikt już teraz nie mógł ich rozdzielić. A jednak jeszcze o swoje musieli walczyć. Antoni pod szablą ukląkł i pana Sierakowskiego o rękę córki prosił. Przyrzekał, że czci jej nie uchybił i, że czystość Anny potwierdzić mogą i Jakub, i Franciszka, i on za to ręczy życiem. Zygmunt ugodzony mocno, nie chciał oczywiście już Anny za żonę. Jednak honoru broniąc gotów był zabić Daniłowicza.

Franciszka i Jakub czuwając pod oknami dworu wpadli gdy pierwsze wrzaski usłyszeli i gorąco zaczęli za swym panem się wstawiać. Pan Sierakowski oniemiał i ręce rozłożył z wrażenia. Ojciec Michał Annę wyściskał. Jednak do Antoniego wpierw z chłodem się odniósł. Bądź co bądź porwał panienkę. W końcu i Anna na głos się odważyła. Wyrzekła głośno, że i ona ojca prosi o zgodę na to kochanie. Cóż mógł zrobić pan Stanisław? Żoną Zygmunta toć nie była. Nawet jeśli zapadłaby w letarg po zrękowinach czy po zaślubinach to rato non consumato trzeba było wziąć pod rozwagę. Niedopełnione małżeństwo nieważnym było nawet w oczach Boga, co ojciec Michał musiał również przyznać. Toteż Zygmunt szablę odłożył i obrażony, już na zawsze Sieraków opuścił. Anna i Antoni dłoni swych tego dnia już nie rozłączyli. Oczy ich pulsujące rozjaśniały. Serca galopujące odpoczęły. Sztorm w ich zmęczonych duszach stał się spokojnym, cichym wiatrem, który popycha najpiękniejszy statek na nieznane morza…

Emilia Szydłowska


Maria Domańska

Dobre Historie zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu