Czy tak można powiedzieć i jak to rozumieć – dar Grzebowilka dla Siennicy? Czy też należy to ująć inaczej, a odbierać głębiej i szerzej? Dar, czyli obdarowanie kogoś czymś, co go ucieszy, co obdarowanemu będzie służyło, przypominało tę chwilę, uroczystość, w czasie której został obdarowany. Tak w życiu naszym bywa. Obdarowujemy kogoś kogo kochamy, szanujemy. Chcemy zrobić niespodziankę solenizantowi, jubilatowi, długo oczekiwanemu gościowi lub np. młodej parze tuż po zaślubinach. Tak się przyjęło, że aby obdarować czekamy na najlepszą ku temu okazję, uroczystość, święto. Patrząc z innej strony, obdarowanie kogoś za to, że wykonał lub aby wykonał rzetelną robotę w ramach swojej pracy zawodowej(lekarz, nauczyciel, urzędnik), który przyjął dodatkową gratyfikację nazywamy korupcją, łapówkarstwem, przekupstwem. Jest to czyn niechlubny, a nawet karalny. Oczywiście, że nie chodzi tutaj ani o jedno, ani o drugie. 

Ten dar jest darem duchowym, jest wielką modlitwą o lepsze czasy i zrozumienie, o wspólne działanie, prośbą o współpracę ku ogólnemu dobru. Jest to pragnienie, by wznieść się ponad prywatę, ponad osobiste urazy, by już nie walczyć z kimś lub przeciw komuś. Pragnienie, aby wspólnie walczyć o coś, co nam wszystkim jest potrzebne, by służyło całej społeczności lub przynajmniej jej części. W gazetce na uroczystość 14 września w Siennicy czytamy: „Wspólne działanie, wspólna modlitwa może zrodzić piękne owoce i Pan Bóg może napełnić mądrością, miłością i pokojem wszystkich mieszkańców naszej gminy, a więc naszej społeczności”. Czy to znaczy, że od dzisiaj już nie ma być sporów, dyskusji, szukania lepszego i korzystniejszego wyjścia z wielu sytuacji? Ależ nic podobnego! Dyskusja jest potrzebna, nawet spór i winniśmy się różnić pomiędzy sobą, ale różnić się pięknie /cytuję P. S./. Bywa, że ktoś myśli inaczej, inaczej działa i ja się z nim absolutnie nie zgadzam. Czyż mam zawsze torpedować jego punkt widzenia, gdy widzę, że przez połączenie naszych sił możemy osiągnąć korzyść dla społeczności lokalnej? Czyż nie jest warto zapomnieć urazy i połączyć siły? Ale gdyby nie można było połączyć sił, coś by się nie udało, moja ręka zostałaby odtrącona – czy mam prawo przeszkadzać, jątrzyć? Tak. Tym co mogą więcej i mają wpływ na przebieg spraw potrzebne jest poczucie pokory, a jednocześnie odpowiedzialności. To właśnie jest ten DAR.

Czemu Grzebowilk? To już najlepiej wiedzą sami mieszkańcy tej miejscowości, a szczególnie Stowarzyszenie Przyjaciół Grzebowilka. Myślę, że sami to powiedzą kiedy i czemu powstała ta piękna inicjatywa, kto ją zainicjował, rozpropagował i doprowadził do pełnego zrealizowania. A może i nie muszą tego mówić, bo czy wypada tym dziełem się chwalić, gdy każdy widzi jak jest wielkie i cenne? Ważne, że ziarno zostało rzucone. Troską pozostaje w jaką glebę i jakie przyniesie plony.

W rozmowach wśród znajomych, przy wymianie zdań o uroczystości poświęcenia pomnika wiele osób zwracało uwagę na to, że Grzebowilk ma środowisko zwarte, już dawno ukształtowane, wyrobione społecznie, silne swoją jednomyślnością, a przy tym rozsądnie kierowane. Program pracy jest systematycznie wzbogacany, a do realizacji są zapraszani wszyscy, a najbardziej ci, którzy nie wiedzą nawet, że mogą coś wnieść do społeczności. Dla każdego jest miejsce, każdy wnosi to co umie, to czym może się podzielić z innymi. Czy nie ma kłopotów? Są. To jest pewne. Ale nie można odstępować od wyznaczonego celu, trzeba natychmiast szukać innych dróg wyjścia, innych rozwiązań. Właśnie tym środowisko Grzebowilka jest silne, silne tak, że może swoją postawą zarażać inne społeczności lokalne i wychodzić do nich z inicjatywą. Odpowiadając na pytanie – czemu Grzebowilk, śmiało można stwierdzić, że ma takie prawo, a do tego służy dobrym przykładem.

Czemu dla Siennicy? To już zostało ujęte w wyżej przytaczanej gazetce. Tam czytamy: „Nie ma odpowiedniejszego miejsca na pomnik od skwerku im. Jana Pawła II, sąsiadującego z Urzędem Gminy.” Wyżej, w drugim akapicie powiedziano: „Aby mieć wpływ na to co nas otacza, atmosferę i klimat wydarzeń, które mają miejsce w gminie Siennica, jej mieszkańcy podjęli inicjatywę, która, miejmy nadzieję, da początek wspólnej pracy w celu uruchomienia lawiny mądrych działań i zachowań wszystkich mieszkańców gminy.” W zasadzie można by na tych cytatach poprzestać, bo ich treść wszystko wyjaśnia. Ale, gdyby tak pokusić się o szersze potraktowanie i rozwinięcie tematu, to należy przyznać, że społeczeństwo gminy zbyt mało się organizuje by tworzyć wspólne dobro. Zamykamy się, zawężamy do narzekania, utyskiwania, że trzeba to i owo zrobić, ale to powinni „oni” – władze samorządowe, wójt, sołtys, policja, nawet powiat. Ja nic nie mogę, nie potrafię, ale płacę podatki i wymagam. Nawet nie chce mi się pójść na zebranie wiejskie. Być może zbyt dużo goryczy tu się wylewa, dla wielu są to krzywdzące stwierdzenia, ale czy rzeczywiście nie dotyczy to większości?

Pójdźmy dalej. W tamtej wsi coś zrobiono, coś się dzieje, a dlaczego nie u nas? Nam przede wszystkim się należy, i rozpoczynają się ciche rozmowy, że ktoś tu zawinił. Szukajmy winnego i pokażmy mu, jakie to ma wobec nas wielkie winy. Niektórzy to zjawisko nazywają „polowaniem na czarownice”. Z kolei można też postawić takie pytanie: Czy umiemy się cieszyć z czyjegoś sukcesu, osiągnięcia, szczęścia? Na to niech odpowie każdy zgodnie ze swoim sumieniem.

Tak. Tu chodzi o przełamanie marazmu, wyczekiwania i przekonania, że tylko „ktoś” może i dystansowanie się od spraw wspólnych. „Bierzmy nasze sprawy w swoje ręce” – oto jest prośba o wspólne działanie.

Siennica ma wielowiekowe tradycje i piękną historię. Tradycyjnie jest siedzibą władz samorządowych i innych instytucji działających dla społeczeństwa, gminnym centrum handlowym, usługowym. Jest też sporym skupiskiem ludności i jeszcze intensywnie się rozbudowuje. Nie wszyscy się tutaj znają. Dla ilustracji zmian jeden przykład. Była wieś – Stara Siennica, typowo rolnicza została włączona w granice osady i stała się ulicą Strażacką. Słusznie. Zatraciła bowiem swój rolniczy charakter, zanikły tradycje, a i rolnictwem mało kto się zajmuje. Trwa wielka przebudowa obyczajów i mentalności i w tym zawirowaniu historycznym można się zagubić, a jeszcze trudniej odnaleźć.

Ale nie upadajmy na duchu. Od 14 września coś drgnęło. Przede wszystkim dotarło do świadomości, że naprawdę niewielkim wysiłkiem można coś wspólnie zrobić. Dotarło i to, że „Nie święci garnki lepią”, możemy i my. Prężnie działają dwa kluby sportowe i to już od dawna. Hala sportowa, boisko „Orlik” i stadion gminny są wykorzystane – żyją, tętnią życiem sportowym. Od czerwca przy Gminnej Bibliotece Publicznej działa z powodzeniem sekcja plastyczna. Oaza skupiająca dzieci i młodzież pod kierunkiem sióstr Kapucynek powołała grupę teatralną i wystawiła przedstawienie o św. Franciszku. Są organizowane pielgrzymki, wycieczki. Już chodzą słuchy o chęciach zorganizowania chóru dorosłych, bo schola młodzieżowa też istnieje. Największym problemem jest to, że ludzie zdolni i potrafiący coś zrobić, nie mają śmiałości się ujawnić, boją się porażki, ich wizja może nie „wypalić”. Tak, najbardziej brak nam animatorów kultury, wolontariuszy.

Za ten piękny przykład wspólnej pracy i wielkiego sukcesu dzięki Wam Grzebowilczanie. Podziękowanie to jest skierowane nie tylko od Sienniczan, ale od wszystkich środowisk lokalnych we wszystkich wioskach naszej gminy. A więc pomnik pozostaje w Siennicy, jego przesłanie jest skierowane do wszystkich mieszkańców naszej gminy i do ich przedstawicieli.

O uroczystości słów kilka.

Uroczystość, jak przyznają wszyscy uczestnicy, była bardzo dobrze przygotowana, przemyślana i zaplanowana. Zaproszeni byli tylko mieszkańy gminy i właśnie dla nich była ona zorganizowana. Nie było oficjalnych gości spoza gminy. Przybyli mieszkańcy zjednoczeni w trzech parafiach ze swoimi proboszczami – ojcami duchownymi. Organizatorzy zadbali nie o rozgłos, a o treść i przesłanie. Na początek Msza św. po raz pierwszy odprawiona na schodach Urzędu Gminy – wymiar prawie historyczny. Przybyły poczty sztandarowe szkół, OSP, kombatantów i harcerzy.

W modlitwę włączyły się wszystkie środowiska z trzech parafii i duża rzesza wiernych. Potem poświęcenie, złożenie kwiatów i wiązanek. Przemówienia krótkie, treściwe i tylko tych, którzy mieli coś istotnego do powiedzenia – Wójt, twórca pomnika, przedstawiciel Rady Gminy i główny inicjator – organizator uroczystości. Potem grochówka dla wszystkich i „Taniec dla Ojca Świętego” – występ grupy teatralnej „Lolek”, oczywiście z Grzebowilka. Oficjalnie to wszystko.

Ale stało się coś jeszcze bardzo ważnego. Dzięki tej uroczystości na skwerku spotkały się rodziny, znajomi, różne środowiska. Pogoda sprzyjała. Panowała radość; wszyscy stali się sobie tacy bliscy, sympatyczni. Czuło się to zjednoczenie i rzeczywiście przekazywano sobie znak pokoju. Św. Jan Paweł II był tutaj swoim duchem. I to jest piękne – te nieprzemijające wartości płynące z uroczystości. A jeszcze na pogodnym, czystym niebie, przy temperaturze ok. 26 stopni, ukazał się fragment tęczy, który widzieli wszyscy wysoko nad pomnikiem. Interpretacje są różne – cud, znak, symbol harmonii, przenikania się barw, a może to od łez wzruszenia…, myśl biegnie do Starego Testamentu, tam też po potopie ukazała się tęcza… Ci, których nie było wtedy w tym miejscu, jakoś sceptycznie przyjmują informacje o tęczy, uśmiechają się, nie zaprzeczają, ale i nie dowierzają.

Co mówią uczestnicy?

Pani Ż. lat 96 – Warto było żyć, by przeżyć taką wielką uroczystość, to szczęście być tu.

Pan J. W. ponad 80 l. – Wspaniała uroczystość. Tak podniosłych chwil jest tak mało.

Cóż dodać, jeśli tak mówią najbardziej doświadczeni, wypada tylko się z nimi zgodzić i mieć świadomość, że uczestniczyło się w wydarzeniach wielkich. Niech ten zaczyn w każdym z nas wzrasta i przyniesie obfite owoce.

Komentarze (0)

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Wypowiedz się na temat wpisu